sobota, 8 lutego 2014

Wcierkowo,
czyli jak teraz dbam o cebulki włosów


Wcierki do skóry głowy to dla mnie bardzo ważny (jeśli nie najważniejszy:-)) element pielęgnacji włosów. To właśnie tego typu produkty najlepiej odżywiają i wzmacniają włosy, bo trafiają dokładnie tam, gdzie rodzą się włosy – do cebulek. Jeśli cebulki włosów są odpowiednio dotlenione
i odżywione to produkują włosy silne i bujne, a do takich przecież dąży każda Włosomaniaczka:-)



Obecnie stosuję już drugą wersję mojej wcierki octowo - ziołowej, której bazą jest niezwykle bogaty w substancje odżywcze ocet jabłkowy (więcej o samym occie jabłkowym możecie przeczytać tutaj). Ocet wzbogaciłam całą masą bardzo pożytecznych dla włosów ziół m. in. pokrzywą, skrzypem polnym, korzeniem łopianu czy rozmarynem. Wszystkie zioła, które weszły
w skład mojej wcierki mają za zadanie wzmocnić cebulki włosów, odżywić je i dbać o zachowanie zdrowia skóry głowy. Mimo dużej ilości ziół moje włosy są bardzo zadowolone z tej wcierki. Stosowana przed myciem włosów tylko na skórę głowy absolutnie nie wysusza i nie szkodzi moim włosom, wręcz przeciwnie – stają się mocniejsze, bardziej elastyczne, zdrowsze i bardziej błyszczące. Mimo, że mam jeszcze spory zapas drugiej wersji octu ziołowego to już zamierzam przygotować trzecią:-) Ponieważ zioła w occie jabłkowym powinny być pozostawione na miesiąc to myślę, że właśnie teraz jest najlepszy czas
na przygotowanie kolejnej porcji. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym i tym razem nie „ulepszyła” jego składu;-) Tym razem na pewno sięgnę dodatkowo po gorczycę i tatarak. O pierwszej i drugiej wersji tej wcierki możecie przeczytać tutaj i tutaj.

Poza regularnym stosowaniem octu ziołowego ostatnio postanowiłam także dać drugą szansę kozieradce. Nie sięgałam po nią cały rok! Miało to swoje uzasadnienie – wcierka z kozieradki bynajmniej nie pachnie zachęcająco (zapach podobny do przyprawy Maggi na włosach
to dla mnie nic przyjemnego), a i efekty ostatnim razem nie powaliły mnie na kolana (poza wyjątkowym przyrostem włosów oczywiście). Nie mniej jednak jestem ciekawa jak kozieradka sprawdzi się tym razem:-) Szczególnie liczę na wysyp baby hair i podtrzymanie efektu wzmocnionych włosów. Kurację zamierzam przeprowadzić dłużej niż poprzednio. Być może kozieradka potrzebuje więcej czasu niż tylko miesiąc, by konkretnie zadziałać. O moich wcześniejszych doświadczeniach z tą wcierką możecie przeczytać tutaj.
Tak więc z dużą nadzieją na ciekawe efekty na włosach zamierzam codziennie aplikować napar
z kozieradki na skórę głowy i ze stoickim spokojem znosić jej „wyjątkowy” zapach;-)


A Wy po jakie wcierki teraz sięgacie?:-)

13 komentarzy:

  1. Wiele słyszałam o occie jabłkowym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecnie wcieram wodę brzozową z Kulpol i czekam na efekty. :) Kozieradkę już miałam okazję stosować i byłam bardzo zadowolona. Jedyny jej minus to zapach, który czasami był nie do wytrzymania. Ale nigdy w życiu nie odważyłabym się stosować cokolwiek związanego z octem. Niezależnie co to by było zapach octu mnie odrzuca na kilometr i robi mi się od niego nie dobrze... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. próbuję się przekonać po raz kolejny do kozieradki jednak zapach skutecznie mnie odpycha i nie potrafię wytrzymać dłużej niż 2 tygodnie :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach zakup tego octu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama używa octu jabłkowego i jest bardzo zadowolona,muszę w końcu i ja wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja aktualnie wcieram Kaminomoto Ladies Ex... ale jest drogie jak cholera, a efektów innych niż masa baby hair nie widzę. Wcieram 2 x w tygodniu, po myciu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Octu jeszcze nie używałam ale Kozieradkę owszem. Jej zapach jakoś znosiłam aczkolwiek łupieżu jakiego dostałam po niej zdecydowanie nie! Przestałam używać i łupież zniknął - niestety mi nie posłużyła :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz niestety po żadne :( Leniem się zrobiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie standardowo Jantar. Muszę się bardzo pilnować z systematycznością bo z tym to jest baaaardzo kiepsko u mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. ja uzywam octu jabłkowego. tylko później cała łazienka śmierdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam z niecierpliwością na efekty tej wcierki :]

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja zadam może trochę głupie pytanie, bo bardzo mnie to nurtuje. W jaki sposób najlepiej "wcierać" wcierki? Kiedy tak jak nazwa wskazuje wcieram je w skalp, nawet delikatnie, to później przy rozczesywaniu leci mi sporo włosów, nawet jeśli wcześniej były dokładnie wyczesane. Obecnie staram się wcierki wklepywać i ugniatać opuszkami palców. Czy taka metoda daje takie same efekty przekonam się za jakiś czas. :)
    Raczej nie miałabym cierpliwość do przygotowywania wcierki samodzielnie, próbowałam z tymiankiem i kozieradką, jednak z reguły przypominam sobie o wcieraniu tuż przed spaniem, a wtedy na produkcję wcierki już trochę za późno. Chociaż taka na bazie octu, która stoi gotowa to inna sprawa. Może spróbuję, jak znudzą mi się gotowce. :) Aktualnie używam Jantaru, drugie opakowanie, niestety tam gdzie wcieram go sporo, tj. na zakolach, między bejbikami co jakiś czas robią mi się bolesne, zapalne krostki, czasami po kilka w rzędzie.Kiedy skończę to opakowanie przerzucę się na rosyjską wcierkę na wypadanie. Zobaczymy czy będzie poprawa. :) Czy któraś z was ma może podobne doświadczenia z Jantarem? Nie chciałabym się z nim rozstawać, bo moim włosom służy całkiem nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wcieraniu "wcierek" głównie chodzi o pobudzenie krążenia w skórze głowy. Wtedy cebulki włosów są lepiej dotlenione i odżywione, dzięki czemu produkują zdrowe włosy. Masaż z użyciem wcierek nie powinno się wykonywać zbyt intensywnie - nie wolno trzeć czy ciągnąć włosów. Nie mniej jednak delikatne wmasowywanie wcierek, ugniatanie czy opukiwanie skóry głowy jest jak najbardziej ok. Ważne żeby nie czuć bólu, ale ciepło lub mrowienie skóry głowy (wtedy krążenie zastało odpowiednio pobudzone). Lepiej masaż wykonywać dłużej niż mocniej - po kilkunastu minutach delikatnego masażu można odczuć poprawę krążenia. Nie martw się wypadaniem włosów podczas masażu. Całkiem normalne jest codzienne wypadanie włosów - zwykle ok. 50-100 sztuk. Te, które wypadają podczas masażu i tak by wypadły w krótkim czasie i bez Twojej pomocy. Po prostu włosy te są w fazie telogen, czyli już nie rosną. Ważne żeby wzmacniać pozostałe.

      Przeczytaj sobie te dwa wpisy:

      http://my-hair-secrets.blogspot.com/2012/11/wosy-w-piguce.html
      http://my-hair-secrets.blogspot.com/2013/03/nie-zapominajmy-o-masazu.html

      W kwestii Jantaru to być może któryś jego składnik działa na Ciebie zapychająco, stąd stan zapalny. Szczerze mówiąc nie miałam takiego problemu. Może po prostu staraj się nie aplikować go na zakola albo przy codziennym oczyszczaniu twarzy pamiętać o dokładnym oczyszczeniu także skóry na zakolach, pomocne mogą być także żele punktowe na wypryski lub po prostu zmiana wcierki na inną:-)

      Usuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.