piątek, 31 lipca 2015

Aktualizacja włosów – Lipiec

Po dość bogatym w różnorodną pielęgnację czerwcu przyszedł czas na podsumowanie skromniejszego lipca:-) W lipcu na moich włosach działo się mniej niż w czerwcu, ale to bynajmniej nie znaczy, że nie działo się nic ciekawego:-)
 

W tym miesiącu nie podcinałam włosów wcale, planuję małe cięcie wykonać lada dzień. Obecnie moje włosy mają długość 81,5 cm, w ostatnim miesiącu przybyło ich 1,5 cm.

W lipcu skromniejsza była przede wszystkim pielęgnacja moich włosów. Kosmetyki, które stosowałam ograniczyłam do minimum. W obliczu całkiem pokaźnych zakupów kosmetyczno-włosowych, jakie udało mi się niedawno zrobić, byłam zmuszona wykończyć niektóre kosmetyki, by w szafce zrobić trochę miejsca na inne:-)

W zasadzie używałam dwóch szamponów na zmianę (Timotei do brązowych i Balea volume) oraz trzech odżywek: Balea figa i perły, Herbal care ze lnem oraz Biały Jeleń kozie mleko (wszystkie te odżywki zaliczyłabym do „lekkiej pielęgnacji”). Poza tym nadal starałam się olejować włosy (choć w praktyce stosowałam tę formę pielęgnacji włosów max. raz w tygodniu). W tym miesiącu stosowałam głównie olej kokosowy, po latach wróciłam także do stosowania nafty kosmetycznej, która na moich włosach spisuje się całkiem nieźle. Ponadto po każdym myciu włosów wykonywałam płukanki z dodatkiem octu jabłkowego (czasem także z lukrecji).  

Jeśli chodzi o wzmocnienie włosów i dbanie o zdrowie skóry głowy to zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią w tym miesiącu nadal stosowałam odżywkę w spray’u Herbal Care (choć nieregularnie). Przed aplikacją wcierki wykonywałam masaż skóry głowy Darsonvalem (mniej więcej 2-3 razy w tygodniu). O samym urządzeniu pisałam tutaj. Lada moment pojawi się notka na blogu podsumowująca miesiąc pielęgnacji twarzy i włosów z pomocą tego urządzenia.
Mimo dość ubogiej pielęgnacji włosów z użyciem gotowych kosmetyków, w tym miesiącu zdarzyło się jednak coś niecodziennego:-) Po raz pierwszy od długiego czasu zafarbowałam włosy z pomocą henny. O moich doświadczeniach z henną Heenara pisałam tutaj. Jak już wspominałam kolor na zdjęciach zamieszczonych w relacji z farbowania znacząco odbiegał od rzeczywistości. Nie mniej jednak po około dwóch tygodniach od farbowania na włosach pozostał już tylko delikatny pobłysk tego koloru, który na moich włosach zagościł za sprawą tejże mieszanki. Dla odświeżenia koloru postanowiłam jeszcze wykorzystać maseczkę Marion do włosów farbowanych w odcieniach czerwieni. Maseczka sprawdziła się moim zdaniem lepiej niż wersja do brązowych (choć akurat tamtą wersję stosowałam na włosach całkowicie niefarbowanych). Włosy, które widzicie na zdjęciach są świeżo po zastosowaniu tejże maski. Choć osobna notka na temat tej maseczki także pojawi się na blogu, już teraz mogę Wam ją polecić, o ile oczywiście farbujecie włosy na czerwonawe odcienie.


W nadchodzącym miesiącu planuję kolejne farbowania włosów henną, tym razem w kolorze ciemnego brązu (przy tym kolorze zamierzam pozostać). W kwestii pielęgnacji moich włosów także znajdzie się sporo nowego:-)

10 komentarzy:

  1. Twoje włosy wyglądają tak pięknie, że patrząc na te zdjęcia zapragnęłam ich dotknąć...! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz piękne włosy :) Też mam ochotę zafarbować włosy henną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Są przeboskie! <3 Połysk, kolor, długość i zauważalna miękkość - cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje włosy są mobilizacją :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam wszystkim za bardzo miłe komentarze:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne włosy <3 o takich mogę tylko pomarzyć -,-

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.