czwartek, 2 lipca 2015

Joico Body Luxe Root Lift Pianka unosząca włosy u nasady

Bezalkoholowa pianka dodająca włosom objętości to jeden z dwóch produktów, które testowałam przy współpracy z marką Joico. Przyznam, że raczej rzadko sięgam po tego typu produkty – na ogół na moich długich włosach nie widzę żadnych efektów w postaci uniesienia u nasady, a często włosy są po takich piankach sztywne i posklejane. Ta pianka jest póki co chyba najlepszym tego typu produktem, który stosowałam. Nie jest pozbawiona wad, dlatego używam jej od czasu do czasu, ale jako jedyna faktycznie coś robi z moimi włosami, a to już jest sukces:-)


Producent zapewnia:
Joico Body Luxe Root Lift  to średnio mocno utrwalająca (poziom utrwalenia 4/10), bezalkoholowa pianka zwiększająca objętość, zapewniająca ochronę włosom podczas suszenia.
Pianka zawiera formułę Bio-Advanced Peptide Complex, Protein Complex opartą o zastrzeżoną formułę protein owsa oraz keratynę.

Sposób użycia: Włosy należy rozdzielić na pasma, aby lepiej nałożyć produkt. Nakładać blisko skóry głowy na wilgotne, osuszone ręcznikiem włosy, a następnie przeczesać włosy na całej długości. Suszyć włosy suszarką i okrągłą szczotką lub innym narzędziem do stylizacji.
Opakowanie: Typowe dla pianek do włosów, choć jest trochę grubsze niż zwykle i przez to trochę ciężko się je trzyma w dłoni. Estetyczne, podoba mi się jego kolor:-) Pianka ma pojemność 300 ml. Opakowanie posiada hologram świadczący o oryginalności kosmetyku.
Konsystencja i zapach: Także typowa dla różnego rodzaju pianek, bardzo lekka. Zapachem trochę przypomina mi odżywkę Z.one Concept, Milk shake – jest słodki, mleczny.
Cena i dostępność: ok. 90 zł/300 ml  Dostępna w firmowych sklepach.


Moje wrażenia
Zacznę od kwestii dla mnie najważniejszej: pianka ta nie podrażnia skóry głowy, która po jej zastosowaniu nie swędzi, nie przyspiesza także przetłuszczania się włosów. Na drugi dzień po zastosowaniu pianki, włosy nadal wyglądają dobrze i nadal zachowują większą objętość.
Piankę łatwo się aplikuje, choć w moim odczuciu pojemnik powinien być nieco smuklejszy (nie mam małych dłoni a mimo to mam problemy z jego utrzymaniem). Zwykle nie modeluję włosów po zastosowaniu pianki, po prostu suszę je z głową skierowaną w dół. W ten sposób suszę włosy zawsze, ponieważ tak mi po prostu jest wygodniej. Stosowanie tej pianki nie wymaga więc ode mnie szczególnej pracy. Ciekawe, że na pielęgnację włosów zawsze znajduję czas i cierpliwość, na ich stylizację już niekoniecznie;-)
Przejdźmy do meritum – pianka naprawdę działa:-) Włosy po wysuszeniu są wyraźnie uniesione u nasady, lekkie i sypkie. Efekt utrzymuje się przynajmniej kilka godzin, a jeśli dodatkowo spryskam włosy odrobiną lakieru to nawet cały dzień.
Plusem jest także fakt, że pianka Joico nie skleja włosów, choć niestety je usztywnia i matowi (z drugiej strony to chyba właściwość każdej pianki dodającej objętości).
Jeśli chcę rozczesać suche włosy po zastosowaniu pianki to oczywiście robię to delikatniej niż zwykle, ale i tak raczej nie stanowi ona większego problemu. Co ciekawe nawet po rozczesaniu włosy zachowują lekkość, objętość i uniesienie u nasady (choć oczywiście efekt już jest słabszy).

Podsumowując: Pianka Joico jest moim zdaniem godna polecenia, jeśli lubicie pianki do stylizacji włosów (choć jej cena mogłaby być niższa). Spełnia obietnice producenta i faktycznie działa, nawet na moich bardzo długich włosach. Dla mnie jest to produkt, po który nie sięgam na co dzień, a raczej „od święta”, ale myślę, że warto go mieć.
 

6 komentarzy:

  1. No niestety dla mnie barierą również jest cena :)
    Pianki używam od święta i wtedy ląduje na mojej głowie zazwyczaj Nivea ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie używam pianek do włosów, kiedyś używałam, bo prostowałam, ale potem polubiłam fale i odłożyłam pianki. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przetestujesz sól morską w sprayu? Podobno dzięki niej uzyskuje się naturalnie wyglądające loczki 😁
    Ogólnie to bardzo podoba mi się twój blog, pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś robiłam taki spray domowej roboty zarówno z solą morską jak i Epsom, ale na moich włosach próżno doszukiwać się po nich loczków. Proste z natury jedynie nieco się posklejają i wyglądają podobnie, jak po wyjściu z morza. Dlatego już dawno przestałam się interesować tego typu produktami. Przetestuję suchy olejek w spray'u.

      Dziękuję i również pozdrawiam:-)

      Usuń
  4. Moim marzeniem jest spray dodający objętości, który nie wymagałby suszenia suszarką.
    Przynajmniej nie podrażnia i nie przetłuszcza a o duży plus.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę wam szczerze polecić coś co skutecznie zapobiega wszelkim problemom zdrowotnym (bo przecież lepiej zapobiegać niż leczyć, nie? ;). Od kiedy stosuję lampy Bioptron do naświetlań i koloroterapii, zauważyłam że kupuję o wiele mniej zbędnych kosmetyków, nie mówiąc już o lekach. Te lampy mają tyle zastosowań, że trudno było mi uwierzyć. Spróbujcie bo naprawdę warto – dla zdrowia i dla oszczędności!

    Pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.