poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Aktualizacja włosów – Sierpień

Na samym początku miesiąca podcięłam nieco włosy (jakieś 4 cm). Ich obecna długość wynosi 79 cm, co oznacza, że sierpniowy przyrost włosów wyniósł ok. 1,5 cm.

Wiatr nie dawał spokoju moim włosom;-)

W tym miesiącu pielęgnację moich włosów niemal całkowicie zdominowała henna. Farbowałam włosy mieszanką ciemny brąz Khadi w puszce (która, jak się okazało nie jest tą samą, co henna Khadi ciemny brąz w kartoniku… - to osobny temat, który postaram się niedługo poruszyć). Obecnie jestem po trzeciej koloryzacji tą mieszanką (ostatnią zrobiłam wczoraj; zdjęcia do aktualizacji były robione dzień wcześniej). Kolor robi się coraz trwalszy, choć nadal nie jest tak trwały, jak bym chciała. Moje początki z henną były takie, że po 4 myciu włosów po kolorze prawie nie było już śladu. Kolor (indygo) zdecydowanie najsilniej wypłukuje się podczas pierwszego mycia włosów od zastosowania mieszanki koloryzującej. Niestety w moim odczuciu niewiele pomaga sól dodawana do mieszanki, ani też bardzo długi czas trzymania henny na włosach (u mnie ok. 5 h), kolor owszem wychodzi znacznie ciemniejszy niż w przypadku, gdy henna jest trzymana krócej (niemal czarny), ale i tak po pierwszym myciu włosów (pomimo stosowania łagodnego szamponu Sylveco) indygo wypłukuje mi się w takiej ilości, że woda leci naprawdę niebieska. Jak już wspomniałam wczoraj ponowiłam koloryzację. Tym razem do mieszanki nie dodawałam niczego poza wodą, a samą papkę na włosach trzymałam znacznie krócej (3 h). W efekcie kolor wyszedł nieco jaśniejszy niż wcześniej (nadal bardzo ciemny brąz, niemal czarny, ale z ciepłym połyskiem). Jak już wspominałam, pierwsze mycie włosów po zastosowaniu henny jest najistotniejsze – dopiero wtedy widzę, jaki kolor naprawdę mam na włosach (później także się wypłukuje, ale nie tak intensywnie). Trzecie farbowanie włosów przyjdzie mi więc ocenić nieco później.
PS. Jak wykorzystam ostatnią hennę w puszcze (planuję w drugiej połowie września), wypróbuję hennę Khadi w kartoniku, jestem ciekawa czy jej jakość faktycznie będzie lepsza, a sama henna trwalsza.

W cieniu.
Wracając do pielęgnacji, jak już wspomniałam w sierpniu została ona zdominowana przez hennę. Jest to zdecydowanie wina częstotliwości nakładania henny na moje włosy. Pierwsze trzy farbowania wykonywałam w odstępach dwutygodniowych, co przy myciu włosów co drugi dzień daje 6 normalnych myć włosów plus jedno mycie samym szamponem (przed henną). W praktyce moje włosy odzyskiwały miękkość, gładkość i blask po tygodniu od farbowania (pewnie to przez sól, którą dodawałam do mieszanki). Niestety ani ja ani moje włosy nie polubiły tego stanu rzeczy, a i trzymanie mieszanki na włosach przez 5 h nie należało do przyjemnych (tym bardziej, że i tak nie dawało zadowalających rezultatów). W efekcie zrezygnowałam z dodatków i z tak długiego trzymania henny na włosach.
To zdjęcie chyba najlepiej oddaje kolor włosów.
 
W każdym bądź razie, moja sierpniowa pielęgnacja włosów w dużej mierze sprowadzała się do regularnego olejowania włosów (głównie olejem kokosowym, dwa razy w tygodniu). Do mycia włosów stosowałam na zmianę dwa szampony: Timotei do brązowych i Sylveco. Jako, że ostatnio zauważyłam, że delikatniejszy szampon faktycznie pomaga utrzymać kolor na dłużej, postanowiłam znacznie ograniczyć stosowanie szamponów z SLES itp. Jednak od czasu, jak dostałam dużego łupieżu po szamponie Babydream, staram się nie rzucać się od razu ze skrajności w skrajność i szampon bardziej oczyszczający początkowo zamierzam stosować raz w tygodniu. Sylveco jest póki co w moim odczuciu całkowicie na tak:-) Nie jest najtańszy, ale przyjemny, delikatny i ogólnie świetny składowo. Do odżywienia włosów wybierałam najczęściej: odżywkę z olejem arganowym i granatem Green Pharmacy (bardzo fajnie nawilża i dociąża włosy), odżywkę Garnier Fructis Goodbye damage (zawiera amlę), odżywkę Nivea long repair (świetnie doprowadza włosy do ładu po hennie) oraz maskę Biovax do włosów ciemnych (treściwa maska, która wygładza i dociąża włosy). Końce nadal zabezpieczam serum z olejkiem arganowym CHI.
W sierpniu podobnie jak w lipcu w celu wzmocnienia włosów stosowałam Darsonval. O efektach miałam napisać już w lipcu, niestety pod koniec lipca i na początku sierpnia nie stosowałam tego urządzenia tak regularnie, jak bym chciała (w praktyce wyszło tak, że przez te dwa tygodnie użyłam go zaledwie kilka razy). W sierpniu stosowałam go regularnie, recenzja pojawi się więc na początku września. Oprócz Darsonvala stosowałam także maść końską w formie wcierki (dokładnie przez trzy tygodnie; włosy rosły szybciej, pojawiło się także dużo baby hair). Wiem, że jest to produkt kontrowersyjny i ja naprawdę nie polecam go osobom z wrażliwą skórą głowy, skłonną do alergii. Czarna rzepa (na którą sezon się rozpoczyna) także jest bardzo skuteczna, ale znacznie bezpieczniejsza i mniej agresywna. Jeśli ktoś nie ma wrażliwej skóry głowy i chciałby wypróbować ten specyfik dla lepszego porostu włosów powinien wykonać co najmniej kilka prób uczuleniowych (należy zastosować maść na małym obszarze skóry w różnych częściach ciała i odczekać 24 h – jeśli w tym czasie nie pojawią się niepokojące objawy np. silne pieczenie, wysypka itp., powinno być ok). W moim przypadku maść końska działa silniej stosowana np. na nogi niż na skórę głowy, ale ja mam skalp raczej niewrażliwy i doświadczony wieloma eksperymentami (choćby całą masą różnych ziół). Maści końskiej poświęcę niedługo osobny, dość obszerny wpis, który mam nadzieję wiele Wam wyjaśni.
 
Plany na wrzesień
Jak już wspomniałam postanowiłam rzadziej sięgać po hennę (teraz kolor trzyma się trochę dłużej i mam nadzieję, że raz w miesiącu wystarczy). We wrześniu nadal zamierzam stosować maść końską, z czasem tradycyjnie już zastąpię ją czarną rzepą. Darsonval będzie nadal przeze mnie stosowany, choć pewnie trochę rzadziej. Jeśli chodzi o olejowanie włosów to olej kokosowy zamierzam zastąpić olejem lnianym. Przydałoby się także powrócić do stosowania płukanek ziołowych (w kolejce stoi na półce choćby suszona lawenda) - w sierpniu stosowałam niemal wyłącznie płukankę octową (kilka razy użyłam gencjany).
 

17 komentarzy:

  1. W jakich proporcjach robisz płukankę octową? Piękne włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ogół daję 1-2 łyżki na pół litra wody. Dziękuję:-)

      Usuń
  2. Bardzo ładne włoski. :) Ja też kiedyś planowałam stosowanie maści końskiej, ale podobno może zdarzyć się tak, że włosy zaczną po niej jeszcze bardziej wypadać, więc póki co nie odważyłam się na ten krok. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) U mnie nie takiego nie miało miejsca. W ogóle uważam, że nie taki diabeł straszny jak go malują:-) Też się na początku trochę obawiałam, ale tyle się naczytałam o tym "wysypie baby hair po maści końskiej", że postanowiłam wypróbować, tym bardziej, że na mnie te delikatniejsze wcierki (jak Jantar) swoim działaniem nie powalają niestety. Wszystko jest ok, o ile ktoś nie jest alergikiem i wrażliwcem i na początku wykona próbę uczuleniową.

      Usuń
  3. Piękneee i długie. błyszczące takie, moje marzenie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) Ja bym chciała, żeby były bardziej gęste...

      Usuń
  4. olej kokosowy wypłukuje wszelkie farby więc masz powód dlaczego AŻ tak szybko się henna wypłukiwała. I z tego co widzę nie różnią sie niczym henna w kartoniku od tej w puszcze, hennowałam tą z kartonika i też trwałość koloru byla słaba a kolor też najpierw był super ciemny jakby czerń a pozniej coraz jasniejszy brąz a też farbowałam ciemnym brązem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do oleju kokosowego to nie jestem pewna czy to jego wina. Ostatnio farbowałam trzeci raz i dla odmiany olejowałam olejem lnianym i efekt był taki sam. Powoli widzę, że z farbowania na farbowanie kolor staje się trwalszy i ciemniejszy, więc jest nadzieja. Będę jeszcze próbować i obserwować. Hennę w kartoniku wypróbuję, żeby się na własnej skórze przekonać czy nie będzie różnicy.

      Usuń
  5. Nie mogę się napatrzeć na te Twoje włosiska :) Są przecudne!
    Problem z indygo nie jest mi obcy - sama tak dwa razy w roku podbijam kolor i mocno się wypłukuje. Ja robię indygo z henną czarną pół na pół, choć jak skończę hennę czarną to chcę zostać przy samym indygo :) Nie używam do rozrobienia jej wody tylko mocnej czarnej herbaty, z soli zrezygnowałam. Trzymam każdorazowo ok. 2-3 godziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) Obecnie zauważyłam, że kolor zaczyna lepiej trzymać się włosów, choć indygo wypłukuje się w dużej ilości. Plusem dla mnie jest to, że ja nie chcę mieć czarnych włosów a raczej ciemnobrązowe tylko w miarę możliwości o chłodnej tonacji, dlatego aż tak mnie to wypłukiwanie się indygo nie przeraża:-) Nie wiem czemu, ale trochę się obawiam dodawania herbaty do mieszanki. W ogóle działania herbaty na moich włosach nie lubię, a boję się też rudawych refleksów (czerwone, które mam jestem w stanie zaakceptować, ale raczej nie rude). Kusi mnie rozrabianie mieszanki w kawie, tylko nie wiem jak wtedy kolor będzie łapać... Co do czasu trzymania mieszanki to ostatnio też doszłam do wniosku, że naprawdę nie ma sensu trzymać dłużej niż 3 godziny, bo efekt i tak jest praktycznie taki sam, a na pewno nie przedłuża to w moim przypadku trwałości henny na włosach.

      Usuń
  6. Czym się różni henna z puszki od tej z kartonika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się wrzucić wpisa na ten temat na bloga w najbliższym tygodniu, bo to dość obszerna kwestia. Z grubsza - po prostu producentem, więc nie można powiedzieć, że to ten sam produkt. Mimo takich samych składów, proporcje poszczególnych składników pewnie się różnią.

      Usuń
    2. Czy ten wpis mógłby być jak najszybciej? Chcę zamówić cassię, i bardziej odpowiadałaby mi wersja w puszce ze względu na większą ilość przy podobnej samej cenie. Czy w przypadku cassii różnica w jakości będzie również zauważalna?

      Usuń
    3. Niestety nie dam rady wrzucić go wcześniej, bo jeszcze nie jest gotowy a nie będzie krótki... Poza tym nie testowałam jeszcze tej henny w kartoniku, więc ten wpis (a właściwie jego pierwsza część) będzie raczej teorią. Henna w kartoniku już do mnie dotarła, ale będę ją testować jak zużyję tą w puszce, czyli tak za miesiąc będę mogła coś konkretniejszego powiedzieć.
      Ogólnie z tego, co czytałam wynika, że na pewno jest różnica w uzyskanych efektach w przypadku mieszanek, które różnią się składami. W przypadku henny ciemny brąz oraz cassi skład wg. inci jest taki sam. O ile w ciemnym brązie mogą być inne proporcje o tyle w cassi jest jeden składnik, więc powinna być taka sama. Oczywiście może być różnica w jakości ziół, bo henna w kartoniku posiada certyfikat jakości.

      Cassie w puszce miałam i byłam zadowolona z efektów. Recenzja:
      http://my-hair-secrets.blogspot.com/2013/11/cassia-naturalna-odzywka-do-wosow.html

      Usuń
    4. Dziękuję za odpowiedź. :) Już czytam.

      Usuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.