środa, 2 września 2015

Maść końska jako wcierka na porost włosów (1/2)

Wiecie, że mam naturę eksperymentatora;-) Wiele dziwnych specyfików lądowało na mojej głowie, dużo ziół. Staram się jednak nie przesadzać, nie zawsze warto ryzykować, bo można uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Początkowo do pomysłu wykorzystania maści końskiej w formie wcierki do skóry głowy podchodziłam bardzo sceptycznie. Jej zastosowanie w ten sposób jest bardzo kontrowersyjne. W końcu po wielu przeczytanych recenzjach (bardzo pozytywnych) postanowiłam spróbować sama. Maść końska może silnie podrażniać, ale ja mam skalp raczej mało wrażliwy, a i przed samym nakładaniem jej na skórę głowy zrobiłam kilka prób uczuleniowych. Tak zaczęła się moja przygoda w tym specyfikiem;-)
 
PS. Zaznaczę tylko, że analizuję tutaj produkt po zmianie składu, bo właśnie taki kupiłam.
PPS. Wpis z racji jego dużej objętości postanowiłam podzielić na dwa. Dziś część pierwsza.

Dlaczego właśnie maść końska?
– trochę o produkcie i o moich pobudkach, dla których po niego sięgnęłam

Maści końskich na naszym rodzimym rynku jest wiele, dlatego na początek pokrótce opiszę produkt, o który chodzi.

Szwajcarska Końska maść Herbamedicus - wersja rozgrzewająca. 

Od producenta: Szwajcarska Końska maść Herbamedicus to unikalny balsam wyprodukowany z 25 rodzajów ziół. Jest produkowana według tradycyjnej szwajcarskiej receptury. Końska maść łączy działanie kojące olejków eterycznych z pozytywnym działaniem wyciągów z ziół. Zrównoważona zawartość substancji aktywnych gwarantuje szeroki zakres działania i dużą moc preparatu.
Maść końską oczywiście stosuje się zewnętrznie. Jest tradycyjnie pomocna przy: problemach ze stawami, mięśniami i kręgosłupem, w stanach reumatycznych i dolegliwościach nerwu kulszowego.
Z własnego doświadczenia wiem, że ta wersja maści końskiej świetnie sprawdza się w tej roli. Korzystam z niej przy bólach stawów i mięśni – silnie rozgrzewa i łagodzi ból. Ta kwestia ostatecznie przekonała mnie do kupienia całkiem dużego opakowania maści końskiej (300 ml, koszt 20-30 zł, najtaniej chyba w Biedronce), w końcu jeśli maść nie sprawdzi się na skórze głowy to i tak się przyda:-)


Maść końska ma landrynkowo różowy kolor i kamforowy zapach, ma konsystencję gęstego żelu.
 
A dlaczego maść końska miałaby być stosowana na skórę głowy?
Odpowiedź jest prosta – bo pobudza krążenie, a to w dużej mierze warunkuje skuteczność wielu specyfików stosowanych na porost włosów. Podkreślam jednak, że decyzję o jej stosowaniu w ten sposób lepiej dokładnie przemyśleć i wcześniej wykonać nawet kilka prób uczuleniowych - maść końska naprawdę zawiera dużo składników, które mogą silnie podrażniać.

Co „siedzi” w maści końskiej?

Skład: Aqua, Glycerin, Symphytum Officinale Root Extract, Aesculus Hippocastanum Seed Extract, Alcohol denat., Carbomer, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Abies Alba Leaf Oil, Camphor, Polysorbate 80, Imidazolidinyl Urea, Mentha Piperita Oil,  Juniperus Communis Fruit Oil, Sodium Hydroxide, Thymus Vulgaris Oil, Arnica Montana Flower Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Scutellaria Baicalensis Extract, Echinacea Purpurea Extract, Agrimonia Eupatoria Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Pinus Pumila Twig Leaf Oil, Polygonum Bistorta Root Extract, Citrus Limon Fruit Oil, Citrus Grandis Peel Oil, Pinus Mugo Twig Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Lavendula Angustifolia Oil, Calluna Vulgaris Extract, Cl 16185, Ribes Nigrum Fruit Extract,  Peg-12 Dimethicone, Chamomilla Recutita Flower Extract,  Limonene, Linalool, Capsicum Frutescens Fruit Extract, Cinnamomum Zeylanicum Bark Oil.
W składzie znajdziemy: sub. nawilżającą, ekstrakt z żywokostu lekarskiego, ekstrakt z kasztanowca zwyczajnego, alkohol (tzw. promotor przejścia), zagęszczacz, konserwanty (max. stężenie 1%, Imidazolidinyl Urea – 0,6%), olejek z jodły pospolitej, kamfora, emulgator, olejek z mięty pieprzowej, olejek z owoców jałowca, regulator pH, olejek tymiankowy, ekstrakt z arniki górskiej, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, wyciąg z tarczycy bajkalskiej, ekstrakt z jeżówki purpurowej, ekstrakt z rzepiku pospolitego, ekstrakt z nagietka lekarskiego, olejek z sosny karłowej, wyciąg z korzenia rdestu wężownika, olejek cytrynowy, olejek grejpfrutowy, olejek z kosodrzewiny, olejek rozmarynowy, olejek lawendowy, ekstrakt z wrzosu, barwnik, ekstrakt z czarnej porzeczki, ekstrakt z rumianku pospolitego, zapach, ekstrakt z papryczki chili, olejek cynamonowy.
 
Jak widać w składzie mamy całe bogactwo roślinnych ekstraktów i olejków eterycznych. Choć większość ekstraktów (poza żywokostem i kasztanowcem) znajduje się w ilościach poniżej 1%, nie znaczy to, że one nie mają szansy zadziałać. Olejki eteryczne, kamfora czy ekstrakt z papryczki chili mają silne działanie już w niewielkich dawkach (i to one w tej mieszance mogą być w dużej mierze odpowiedzialne za silne reakcje alergiczne).
Jak już wspominałam maść końska działa przede wszystkim rozgrzewająco i choćby tylko przez to, że pobudza krążenie krwi będzie działać wzmacniająco na włosy. Oczywiście trzeba także wspomnieć, że większość z ekstraktów występujących w mieszance ma dobry wpływ na skórę i włosy.
Żywokost regeneruje i ułatwia gojenie się ran. Kasztanowiec i arnika poprawiają krążenie krwi, wzmacniają naczynia krwionośne. Kamfora, cynamon i chili pobudzają krążenie, działają rozgrzewająco. Olejki eteryczne z mięty, rozmarynu, lawendy, tymianku, jałowca, cytryny i grejpfruta działają wzmacniająco na włosy, wspomagają porost. Rumianek i nagietek łagodzą i ułatwiają gojenie się ran.


Część druga: klik.
 

23 komentarze:

  1. Już kolejny raz natykam się na pomysł nakładania maści końskiej na skórę głowy. Myślę, że jeśli kiedyś będzie mi zależało na szybkim przyroście, to ją wypróbuję (oczywiście wykonam próbę uczuleniową).

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś nie mogę się na to zdecydować xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki, żeby się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wcieram i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ciągnie mnie do wypróbowania tego specyfiku, czekam na dalszy ciąg postu

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sądziłam, że jest różowa, ale raczej się nie skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. używałam! rekord - 4 cm w miesiąc :) uwielbiam tę maść!! ale od czasu jak nie ma saszetek w rossmmanie to nie kupuję:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się ciągle zastanawiam nad zastosowaniem tej metody. Trochę się boję, że to może wzmożyć wypadanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się też bała biorąc pod uwagę wymienione w pierwszej kolejności składniki (których jest najwięcej w produkcie). Wolę olejowanie włosłow, zdecydowanie.

      Usuń
  9. Zaciekawiłaś mnie ta metodą pobudzania wzrostu jednak mam pewne obawy przed wypróbowaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może kiedyś się odważę. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziwne ale przedwczoraj właśnie czytałam o maści jako wcierce i zaopatrzyłam się w nią:) patrzę, a tu wpis u Ciebie:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedys wyprobuje, gdy wykoncze na porost to co mam. Uwielbiam zapach masci konskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Spróbowałabym, ale boję się, że wypadną mi włosy :p Tak właśnie reagują na masaż skalpu. Póki co, próbuję zdrowszej diety, a maść końską stosuję tylko na kolana ;-) W każdym razie, trzymam kciuki za dziewczyny, które się odważyły :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moze kiedyś się na to zdecyduję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie mogłaby wysuszyć, trochę się boję :)

    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kamfora mocno uczula nawet po jakimś czasie. Nie lepiej potraktować włosy gorczycą po prostu? ;) Jednak co naturalne to naturalne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorczycę mam w postaci oleju musztardowego i choć go lubię za efekty, jakie daje na moich włosach to nie potrafię zanieść jego zapachu...dlatego z pewnością nie dałabym rady go stosować regularnie.
      Co do kamfory to stosuję maść końską niemal od miesiąca i póki co nie widzę żadnych skutków niepożądanych.

      Usuń
    2. Mnie na przykład swędziała i szczypała skóra głowy po masce Biovax, więc końska maść odpada. Zresztą ja raczej wątpliwie podchodzę do rzeczy które mają tyle w składzie i na początku Alcohol Denat, który nie dość,że może powodować podrażnienia to jeszcze uczulenia i wysuszenie włosów.

      Usuń
  17. Ja mam odporną skórę, używam tej maści jako wcierki ale niestety nie regularnie i nie mogę stwierdzić czy są efekty ale krzywdy mi nie zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kusi mnie żeby wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie teraz ją nałożyłam i czuje tylko ciepło , zobaczymy co dalej ;) Paulina ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Właśnie siedze z maścią na głowie :) stosuje ją drugi raz, wiec o efektach nic nie powiem, ale maść mnie nie uczuliła, czuję ciepło, skóra głowy się zaczerwieniła, ale myślę, że to normalne, bo nakładając ją na kolana również robią się czerwone. Według mnie jest bezpieczna, skóra nie boli, nie piecze, nie swędzi, a do tego ciepła trzeba się przyzwyczaić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.