piątek, 27 lipca 2018

Kolastyna Luxury Bronze – opalenizna z tubki na którą stać wszystkich?:-)

Na początku zaznaczę, że nie jestem fanką samoopalaczy, maniaczką opalonej skóry również. Od lat się nie opalam (tzn. nie leżakuję godzinami na słońcu), karnację mam jasną, dość łatwo ulegającą poparzeniom słonecznym. Nie uciekam jednak w popłochu przed promieniami słonecznymi – jestem blada? Spoko. Złapie mnie słońce? Czemu nie (o ile nie jest to poparzenie). Kremy z wysokim filtrem zwykle stosuję jedynie na twarz (w tym roku znacznie częściej spędzam czas poza domem w porównaniu do lat poprzednich i wystarczyło mi kilka dni zapomnienia o filtrze na twarz i dorobiłam się przebarwień, z którymi staram się teraz walczyć, ale o tym innym razem…).

Moja skóra na ciele opala się wolno, początkowo lekko różowiejąc, po pewnym czasie osiąga kolor jasnego, ciepłego brązu. Oczywiście nogi ciemnieją najwolniej. Jako, że ręce mam w tym roku już całkiem ładnie „podkolorowane”, zainteresowałam się samoopalaczami, by wyrównać nieco kolor mojej skóry – ręce i ramiona mam opalone, dekolt naturalnie blady, nogi są najbledsze. Lato w pełni, więc aby móc bez skrępowania założyć krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach sięgam po serię od Kolastyny. Czy się sprawdziła? Zapraszam do lektury:-) 





Kolastyna, Luxury Bronze, Balsam brązujący do ciała


Od producenta:  Wygodna w aplikacji, łatwo wchłaniająca się formuła została wzbogacona o szybko działający kompleks brązujący skórę. Balsam stopniowo tworzy długotrwałą i równomierną opaleniznę bez smug i plam, wzmacnianą po każdym kolejnym zastosowaniu produktu. Gdy Twoja skóra zyskuje piękny koloryt, formuła jednocześnie zapewnia jej odpowiednią pielęgnację:
- masło kakaowe i masło shea o silnych właściwościach nawilżających odżywiają i wygładzają skórę, chroniąc ją przed nadmiernym wysuszeniem
- olej z orzecha włoskiego, bogaty w antyoksydanty, nadaje skórze delikatny odcień opalenizny
Produkt testowany dermatologicznie. Nie zawiera parabenów.


Skład

Aqua, Paraffinum Liquidum, Glycerin, Dihydroxyacetone, Stearyl Alcohol, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Phenoxyethanol, Dimethicone, Cera Alba, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Parfum, Polyacrylamide, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Helianthus Annuus Seed Oil, C13-14 Isoparaffin, Lactic Acid, Laureth-7, Juglans Regia Shell Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extarct, Brassica Campestris Seed Extract Benzyl Alcohol, Coumarin.

*********

Opakowanie: Miękka plastikowa tuba z wygodnym dozownikiem i ładną szatą graficzną.

Zapach: Przyjemny, czekoladowy, niezbyt intensywny.

Konsystencja: Balsam jest rzadkawy.

Wydajność: Konsystencja i pojemność balsamu sprawiają, że wystarczy na całkiem długo.

Cena i dostępność:  ok. 13 zł/200 ml  Dostępny w drogeriach.



Moje wrażenia

Balsam z tej serii testowałam głownie na nogach. Przeznaczony jest do jasnej karnacji, ale posiada swój odpowiednik skierowany do posiadaczek karnacji ciemnej. Balsam brązujący jako taki ma dawać efekt stopniowego uzyskiwania opalenizny, w przeciwieństwie do samoopalaczy (które winny dawać efekt natychmiastowy) trudniej nim sobie zrobić krzywdę w postaci ciemnej pomarańczowej opalenizny ze smugami. Ale coś za coś – tutaj na efekt trzeba poczekać i nakładać produkt kilka razy zanim osiągnięty efekt uznać by można za zadowalający.

Na moich bladych nogach po pierwszej aplikacji efektu nie było prawie wcale. Kolor pojawiał się stopniowo i równomiernie w po 3-4 aplikacjach, ale w przypadku wersji do jasnej karnacji nie spodziewałabym się cudów – efektu miss tropików nie będzie, balsam daje jednak efekt zdrowiej wyglądającej, muśniętej słońcem skóry o ciepłym odcieniu – nie jest to pomarańcza, raczej ciepły jasny brąz.

Balsam nakłada się łatwo i szybko, oczywiście po aplikacji trzeba jakiś czas odczekać, aż produkt się wchłonie (gdy skóra jest lepka, produkt może osadzać się na ubraniach – ewentualne plamy bez problemu schodzą w praniu).



Kolastyna, Luxury Bronze, Samoopalający żel do twarzy i ciała




Od producenta:  Lekka, błyskawicznie wchłaniająca się formuła już po 1. użyciu daje potrójną gwarancję wymarzonej opalenizny. Skóra zyskuje naturalny, brązowy koloryt, bez smug, przebarwień i bez efektu przesuszenia.
- moisturizing complex wspomaga uzyskanie efektu równomiernej i długotrwałej opalenizny
- tan booster przyspiesza działanie żelu i zapewnia intensywny efekt
Testowany dermatologicznie. Nie zawiera parabenów.



Skład

Aqua, Glicerin, Alcohol Denat, Dihydroxyacetone, Ethoxydiglycol, Propanediol, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Polyquaterinum - 37, Phenoxyethanol, Ethylhexylglicerin, Citronellol, Hexyl Cinnamal,  
Limonene


*********

Opakowanie: Analogiczne do balsamu – tubka ma po prostu mniejszą pojemność o 50ml.

Zapach: Również czekoladowy (coś jak gotowe sosy czekoladowe do deserów), ale ze względu na obecność alkoholu – bardziej intensywny i przynajmniej początkowo – alkoholowy.

Konsystencja: Dość rzadkiego żelu.

Wydajność: Myślę, że również całkiem niezła.

Cena i dostępność: ok. 18 zł/150 ml  Również dostępny głownie w drogeriach.



Moje wrażenia

Żel z kolei testowałam na dekolcie (cerę mam wrażliwą i problematyczną, dlatego unikam nakładania na twarz produktów, które nie są konieczne, szczególnie jeśli bazują na alkoholu).

Z całej trójki to właśnie żel zapewnił najmocniejszy efekt już po pierwszej aplikacji – jestem niemal pewna, że to zasługa promotora przejścia, jakim jest alkohol, który ułatwia wchłanianie się kosmetyku. Alkohol może wysuszać skórę, ale ze względu na obecność solidnej dawki gliceryny w składzie, tego nie robi. Efekt jak wspomniałam już po pierwszym zastosowaniu był widoczny – ładna, brązowa opalenizna, bez smug, bez pomarańczu.


Kolastyna, Luxury Bronze, Samoopalająca mgiełka do ciała




Od producenta:  Wygodna w aplikacji, szybko wchłaniająca się formuła już po 1. użyciu daje potrójną gwarancję wymarzonej opalenizny. Skóra zyskuje naturalny, brązowy koloryt, bez smug, przebarwień i bez efektów przesuszenia.
- moisturizing complex wspomaga uzyskanie efektu równomiernej i długotrwałej opalenizny
- tan booster przyspiesza działanie mgiełki i zapewnia intensywny efekt.
Testowany dermatologicznie. Nie zawiera parabenów.



Skład
Aqua, Glycerin, Propanediol, Dihydroxyacetone, Ethoxydiglycol, Betaine, Coceth-7,ppg-1-Peg-9 Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene.




*********

Opakowanie: Poręczna butelka z ciemnego, twardego plastiku. Wygodny atomizer rozpyla delikatną mgiełkę.

Zapach: Analogiczny do balsamu.

Konsystencja: Wodnista.

Wydajność: Wydaje mi się mniej wydajna niż balsam, ale może to kwestia pojemności zwyczajnie.

Cena i dostępność: ok. 18 zł/150 ml  Również dostępna głownie w drogeriach.



Moje wrażenia

Mgiełka z kolei wylądowała na moim brzuchu:-)  Wodnista formuła jest w moim odczuciu mniej funkcjonalna podczas aplikacji w porównaniu do balsamu czy żelu, ale to kwestia osobistych preferencji. Nie mniej jednak aplikacja nadal przebiega szybko i sprawnie. Co do uzyskiwanych efektów, to mam wrażenie, że mgiełka to produkt, który plasuje się gdzieś po środku między balsamem a żelem, jeśli idzie o intensywność i szybkość uzyskiwanej opalenizny. Nie przynosi ona tak szybkich efektów jak żel, ale daje stopniową, zdecydowanie intensywniejszą opaleniznę niż balsam.






Podsumowując

Uważam, że serię Luxury bronze od Kolastyny zdecydowanie można uznać za udaną. Są to dobre polskie produkty w bardzo atrakcyjnej cenie, dlatego warto je wypróbować. Wszystkie trzy opisywane przeze mnie produkty mają cechy wspólne – nie wysuszają skóry, przynoszą efekty bez smug i niestety jakiś czas po aplikacji rozpylają woń typową dla samoopalaczy. Zapach czekolady miał z pewnością stłumić nieco tę szczególną woń, mimo to ja ją wyczuwam na sobie bez problemu. Nie jest ona może bardzo intensywna, ale jest. Na pochwałę z pewnością zasługują efekty – tutaj myślę, że dla każdego znajdzie się coś miłego:-) Oczekujesz szybkiego i intensywnego efektu – wybierz żel, wolisz kontrolować uzyskane efekty, ale także chcesz, by opalenizna była intensywna – wybierz mgiełkę, jeśli boisz się zbyt intensywnego efektu, bo jesteś bladziochem to przetestuj balsam – ciężko zrobić nim sobie krzywdę. Można także wybrać opcję mieszaną, by na całym ciele uzyskać możliwie naturalny efekt – u mnie od teraz balsam ląduje na dekolcie, mgiełka i żel na nogach:-)
Plusem wszystkich produktów jest także fakt, iż opalenizna zmywa się równomiernie (o ile nie stosuje się zbyt szorstkiej gąbki, „peelingując” wybrane partie ciała).

Suma summarum –> cena + jakość = zdecydowanie warto spróbować!:-)


4 komentarze:

  1. O! Balsam będę musiała przetestować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nigdy nie używałam samoopalaczy ale skoro ta marka sie sprawdzila to warto sprobowac ;) Hm tak sobie mysle, ze nigdy nawet kolastyny nie uzywalam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Używam mgiełki i jest super- jako jeden z niewielu produktów nie śmierdzi zapachem typowym dla samoopalaczy. Efekt jest świetny, odcień opalenizny idealny i wiele osób pyta gdzie się tak ładnie opaliłam :) Jednak forma mgiełki jest zdradliwa w porównaniu do balsamów/kremów, bo trudniej ją rozsmarować i nie czuć gdzie już się posmarowało, a w jakie miejsce nie dotarło. Za to plusem jest szybka wchłanialność. Dzięki Twojej recenzji rozejrzę się za żelem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W lecie bardzo lubię używać takiej mgiełki, podkreśla opaleniznę i dodaje blasku sklep.malpex.pl/produkt/marion-do-ciala-opalizujaca-mgielka-do-ciala-bronze-120-ml/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.