W poprzednich latach
stosowałam wcierki, ale nie byłam w tym tak systematyczna i wytrwała. Mój
tegoroczny plan „wcierkowy” zakładał, że przez cały rok będę stosować odżywki
do skóry głowy (z max. jednotygodniowymi przerwami). Jak się okazało dobre
wcierki i wytrwałość to klucz do sukcesu:-) W tym roku moje włosy wreszcie
zaczęły się widocznie zagęszczać:-) Na początku roku zaobserwowałam trochę baby
hair po masce drożdżowej (klik), jednak prawdziwego „kopa” moje włosy
dostały dopiero w połowie roku. Wszystko zaczęło się od Darsonvala (klik),
potem była maść końska (klik) i teraz płyn L-102 firmy Kulpol. Stosowanie
tych produktów zaowocowało pojawieniem się na mojej głowie prawdziwej armii
baby hair;-) Nowe włoski są oczywiście różnej długości, najmłodsza dywizja
mierzy ok. 1-2 cm. Dziś czas na parę słów o ostatnim z „zasłużonych”;-)
Od
producenta: L - 102 odżywia skórę głowy i zapobiega
wypadaniu włosów. Dzięki zawartości witamin i substancji białkowych wpływa
pobudzająco na cebulki włosów i przeciwdziała łupieżowi. L-120 wciera się w
owłosioną skórę głowy rano i wieczorem w ciągu 25-30 dni. Kurację kosmetyczną
należy powtarzać co 3-4 miesiące.
Skład
Alcohol, Water, Succus Equiseti-Farfarae, Fragrance,
Monosodium L-Glutamate, Pantotenian Calcium.
W składzie znajdziemy:
alkohol (pełni rolę rozpuszczalnika, konserwantu, ułatwia wnikanie
substancji aktywnych), wodę, sok ze skrzypu i podbiału,
zapach,
konserwant, witaminę
B5.
Najciekawsze składniki i ich wpływ na
włosy:
Ekstrakt z liści podbiału – oczyszcza, łagodzi podrażnioną skórę, ogranicza
produkcję sebum.
Ekstrakt ze skrzypu – bogate źródło krzemu, zwiększa odporność na grzybicę i zakażenia
bakteryjne, wzmacnia włosy.
Witamina B5 – wzmacnia
włosy i wspomaga ich wzrost.
*********
Opakowanie: Plastikowa, przeźroczysta buteleczka.
Zapach: Alkoholowo-ziołowy.
Wydajność: Dobra. Jedna buteleczka wystarczyła mi na 1,5
miesiąca (raz dziennie).
Cena i dostępność: Kosztuje ok. 5-7 zł/125 ml
Płyn L-102 jest kosmetykiem
trudnodostępnym. Do tej pory nie spotkałam go stacjonarnie (choć ponoć w
kioskach można go znaleźć). Zamawiałam przez Internet i polecam sklep polskie-kosmetyki.pl (są tam dostępne wszystkie trzy wcierki
Kulpol, mają niskie ceny i sporo promocji).
Moje wrażenia
Jak zwykle w przypadku wcierek bez atomizera lub
jakiegoś aplikatora, tak i w tym przypadku płyn przelałam do butelki po kuracji
Joanny Rzepa. Taka aplikacja wcierki jest dla mnie najwygodniejsza. Płyn L-102
wcierałam w skórę głowy prawie codziennie wieczorem (parę razy zdarzyło mi się
zapomnieć).
Płyn L-102 pachnie w moim odczuciu dość mocno
alkoholowo. Zapach jak i samą ilość alkoholu (na 1 miejscu w składzie) jestem w
stanie przeboleć, byle działanie wcierki było jak trzeba;-) Jedyne co mnie
zdziwiło to dość dziwne zachowanie wcierki na
włosach u nasady – niby chwilowe odświeżenie (alkohol), a jednocześnie
delikatne oblepienie/obciążenie. W moim przypadku wcierka ta nie zmniejszyła przetłuszczania się włosów,
ale też nie wpłynęła na ten aspekt negatywnie.
A teraz kwestia najważniejsza – zagęszczenie i
wzmocnienie włosów. Jak już wspominałam na wstępie, płyn
L-102 przyczynił się do pojawienia się całkiem dużej ilości nowych włosków na
mojej głowie:-) Przyspieszył także porost
włosów – w zeszłym miesiącu urosły o 2 cm (bez żadnych kuracji rosną 1 cm,
z „przyspieszaczami” zwykle 1,5 cm). Nie jestem stuprocentowo
przekonana, czy ostatni wysyp jest zasługą wyłącznie płynu L-102, ponieważ w
tym samym czasie rozpoczęłam wewnętrzną kurację MSM-em (którego zadaniem jest
także wzmocnienie włosów). Nie mniej jednak (z pewną dozą niepewności) skłaniam
się ku temu, że to właśnie L-102 jest przyczyną tego „zamieszania” na mojej
głowie (nie za bardzo wierzę w to, że zmiany w diecie dają tak szybkie
rezultaty – do tej pory chlubnym wyjątkiem w moim przypadku była kuracja
drożdżowa – klik).
Ogólnie włosy mam teraz
całkiem mocne, nie wypadają. Skóra głowy ma się całkiem dobrze (nie zauważyłam
podrażnienia czy przesuszenia). Łupieżu nie mam, więc nie jestem w stanie
stwierdzić czy L-102 faktycznie coś robi na tym polu.
Reasumując: Ze względu na efekt w postaci dużej
ilości baby hair, z pewnością kupię ten płyn ponownie. W tej chwili mam jeszcze
wodę brzozową i płyn pokrzywowy tej samej firmy oraz Capitavit, które czekają
na wypróbowanie:-)
szkoda, że produkt nie jest dostępny stacjonarnie :( walczę póki co o baby hair'ki i słabo idzie :(
OdpowiedzUsuńJest dostępny, tylko bardzo trudno go znaleźć. Podobno można go spotkać w kioskach Ruchu:-)
UsuńBędę go poszukiwać :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja zostałam przy butelce po kuracji Joanna Rzepa :) Moja już jest pogięta, trzeba poszukać nowej ;)
Najlepsza jest ta buteleczka:-) Ja swoją niedawno wymieniłam:-)
UsuńKoniecznie będę musiała ją wypróbować, do tej pory stosowałam tylko Jantar i czuję że pora na coś nowego :)
OdpowiedzUsuńPewnie się skuszę na wypróbowanie tego płynu:) może też bd tak zadowolona jak ty:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt, a i cena bardzo okazjonalna:)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej się z nim nie spotkałam :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie, można by taką wcierkę samodzielnie zrobić :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Oczywiście, tylko mi się jakoś ostatnio nie chce... Poczekam na przypływ eksperymentatorskiej weny na wiosnę;-)
UsuńMuszę się za nim rozglądnąć ;)
OdpowiedzUsuńChętnie kiedyś go wypróbuję, ale szkoda, że jest tak trudno dostępny.
OdpowiedzUsuńCzesc, mam wielka prosbe :) moglabys napisac post o kosmetykach nietestowanych na zwierzetach? W internecie czesto napotykam sprzeczne informacje, a ten aspekt jest dla wielu osob wazny :/
OdpowiedzUsuńOk, tylko proszę o trochę cierpliwości, bo temat jest trochę skomplikowany i nie chciałabym nikogo w błąd wprowadzać, a niestety muszę się trochę doinformować;-)
UsuńNie pali sie, dziekuje bardzo :)
UsuńGratuluję Baby Hair :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńNiech no tylko wykończę Jantar, to już wiem za co się złapię :)
OdpowiedzUsuńMoże się za nim rozejrzę w kioskach :D
OdpowiedzUsuń