W tym miesiącu na moich
włosach trochę się działo;-) Miesiąc rozpoczęłam od podcięcia włosów. Najdłuższe włosy skróciłam o 2 cm, teraz mają 80 cm, z
tego wychodzi, że urosły w tym miesiącu o 1,5 cm.
Starałam się
przynajmniej raz w tygodniu olejować włosy. Najczęściej sięgałam po
olejek Bhringraj lub olej lniany z olejkami eterycznymi na skalp oraz po olej
musztardowy na długość włosów.
Dodatkowo jak zawsze po
myciu sięgałam po odżywkę do spłukiwania - najczęściej były to: Balea z olejem
arganowym oraz Balea z figą i perłami (o niej wkrótce napiszę). Przynajmniej
raz w tygodniu stosowałam także pod turban regenerującą maskę Hairwell. Czasem
także sięgałam dodatkowo po odżywki bez spłukiwania (Pilomax i Lisap) i
oczywiście zabezpieczałam końce silikonowym serum (teraz testuję CHI z olejkiem
arganowym).
Z fleszem |
Bez flesza, bez słońca. |
W kwestii płukanek niewiele
się zmieniło – nadal praktycznie po każdym myciu sięgam po płukankę z octu jabłkowego (głównie ze względu na
czas przygotowania) oraz od czasu do czasu także po płukankę z siemienia
lnianego (trochę odpuściłam płukankę kawową).
Do mycia włosów używałam na
zmianę dwóch szamponów (Timotei i Balea) oraz co drugie mycie sięgałam po mydło Aleppo 30 % + płyn Facelle.
W tym miesiącu stosowałam
wcierkę – odżywkę normalizującą GP z łopianem.
O niej także wkrótce napiszę, moim zdaniem jest ok, ale nie ma szału. Jest
jednak tak wydajna, że spokojnie wystarczy mi jeszcze na lipiec. Myślę, że to
się dobrze składa, bo akurat ostatnio nabyłam wielofunkcyjne urządzenie jakim
jest Darsonval i właśnie je testuję:-)
Darsonval leczy problemy skórne (np. wypryski, cellulit), a także pomaga
wzmocnić włosy. Oczywiście przetestuję go pod każdym możliwym kątem:-)
Zapowiada się bardzo ciekawie:-) Postaram się zamieścić wpis na jego temat
wkrótce, tam też będziecie mogły poczytać o moich pierwszych wrażeniach. Aby
wynik testów (odnośnie włosów) był obiektywny, w lipcu będę stosować tę samą
wcierkę, by mieć pewność, że ewentualne bonusowe korzyści wynikają ze
stosowania tego urządzenia, a nie wcierki.
Przy dobrych lotach w końcu
się zmobilizuję do nałożenia na moje włosy henny Hennara, która zalega u mnie w
szafce od dłuższego czasu. Co prawda kupiłam ją raczej z zamiarem robienia
oleju z henną, który wykonałam, ale z racji tego, że następną porcję oleju
wolałabym zrobić z czystą henną (Hennara to mieszanka), to muszę jakoś
spożytkować jakby nie było całkiem sporą paczuszkę tej mieszanki koloryzującej.
Hennara barwić ma włosy na rudo. U siebie spodziewam się koloru
miedzianego/kasztanowego. Oczywiście będzie to chwilowa zamiana (henna pewnie
dość szybko się wypłucze), bo jak wiecie owszem zamierzam zacząć stosować hennę
do barwienia włosów, ale raczej postawię na chłodne odcienie (ciemny brąz
Khadi).
W lipcu zamierzam także
zrobić sobie spray/mgiełkę z ochroną UV na lato, ponieważ ciężko mi jest naleźć
sensowny produkt tego typu bez alkoholu w składzie - jeśli znacie taki
kosmetyk, to dajcie mi znać:-)
Oddaj mi proszę Twoje włosy, są cudowne no i ta długość :)
OdpowiedzUsuńSą piękne, gęste i tworzą cudna taflę :) Zapraszam do mnie na rozdanie na blogu :)
OdpowiedzUsuńWłosy super wyglądają, muszę i u siebie zrobić aktualizację :)
OdpowiedzUsuńNie wiem ktory raz to mowie, ale sa idealne:D
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity połysk!
śliczne włosy :D
OdpowiedzUsuńwspaniałe! długość.. blask.. wygląd :D
OdpowiedzUsuńPiękne włosy! I ten blask... <3
OdpowiedzUsuń