Opinia producenta: Laminowanie to zabieg,
dzięki któremu w szybki i łatwy sposób można uzyskać efekt doskonale prostych i
wyjątkowo gładkich włosów. Do włosów niesfornych, puszących się. Do każdej saszetki
dołączany jest czepek utrzymujący ciepło. Powoduje on wzrost temperatury, co
wspomaga wnikanie składników aktywnych w strukturę włosów. Składniki aktywne
dodatkowo je kondycjonują i odżywiają:
- płynna keratyna, wnikając w głąb
włosów, przyczynia się do ich odbudowy, zapewnia im zdrowy wygląd, gładkość i
naturalny połysk,
- proteiny pszenicy pielęgnują strukturę
włosów, wygładzając ją i wzmacniając,
- kompleks składników nawilżających
gwarantuje natychmiastowe, optymalne i długotrwałe nawilżenie włosów.
Skład
Aqua, Cetyl
Alcohol, Gelatin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Glycerin, Isopropyl Myristate, Cetrimonium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Hydrolyzed Wheat Protein/PVP Crosspolymer, Trimethylsilylamodimethicone, C11-15 Pareth-5, C11-15 Pareth-9, Cyclopentasiloxane, Amodimethicone,
Dimethiconol, Hydrolyzed
Keratin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum , Pentylene Glycol, Glycerin, Fructose, Urea, Maltose, Sodium PCA, Trehalose, Allantoin, Sodium Chloride, Sodium Lactate, Sodium Hylauronate, Glucose, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone, Citric Acid,
Triethanolamine, Sodium
Hydroxide, Hexyl Cinnamal, Butylparaben
Methylpropional, Linalool.
W składzie
znajdziemy: emolienty, proteiny (w tym żelatyna na trzecim miejscu w składzie), emulgatory, humektanty (sub. nawilżające), antystatyki, olej migdałowy (nawilża,
odżywia i nabłyszcza włosy), kondycjoner, silikony (w tym dwa
trudne do zmycia – wymagają SLES), zapach, fruktoza,
maltoza i glukoza
(odżywiają, nawilżają), mocznik (nawilża), alantoina (nawilża), mleczan sodu
(nawilża), kwas hialuronowy (nawilża), konserwanty, sub. regulujące pH.
Maseczka to dość bogata mieszanina
emolientowo-humektantowo-proteinowa, ze sporą dawką silikonów. Moim zdaniem
najlepiej będzie sięgać po nią od czasu do czasu, „na większe wyjścia” (głównie
ze względu na silikony, które lubią się nabudowywać, a także sporą dawkę
protein). Maseczka ta ma być gotową alternatywą dla domowego laminowania włosów
– ja jednak wolę standardowe laminowanie, choćby dlatego, że mam większą
kontrolę nad składnikami mieszanki (w maseczce Marion jest moim zdaniem jednak
zbyt dużo niepotrzebnych „dodatków”).
**********
Opakowanie: Saszetka zawierająca
dwie porcje maseczki (2x10 ml). Maseczka dostępna jest także w opakowaniu
120 ml. Do każdego opakowania dołączony jest bardzo dobrej jakości czepek
foliowy.
Zapach: Chemiczno -
kosmetyczny. Chyba prawie taki sam, jak maseczki do włosów brązowych Marion.
Konsystencja: Dość gęsta, kolor biały.
Wydajność: Na moje włosy
jednorazowo zużywam całą podwójną saszetkę (2x10 ml).
Cena i dostępność: Kosztuje ok. 3 zł za
opakowanie 2x10 ml Z dostępnością bywa różnie, często można ją dostać w
małych sklepikach kosmetycznych.
Efekty
Maseczka jest łatwa w aplikacji, nie
spływa. Jej zapach mimo, że dość intensywny, nie jest męczący. Nakładamy ją na
umyte, osuszone ręcznikiem włosy, pod dołączony czepek na 10-15 minut. Producent
po spłukaniu maseczki zaleca suszyć włosy modelując je na płaskiej lub okrągłej
szczotce, a nawet użyć prostownicy (dla dodatkowego wygładzenia włosów).
Moje włosy (proste z natury) są po tej
maseczce bardzo mocno wygładzone, lejące, bardzo błyszczące, śliskie,
dociążone. Maseczka ta pomaga wydobyć piękno prostych włosów. Używam jej sporadycznie, wtedy, gdy
chcę mocno wygładzić moje włosy. Niestety jak to w
przypadku takich kosmetyków bywa, włosy tracą na objętości na rzecz owego
wygładzenia.
Jeśli chodzi o uzyskane efekty w
porównaniu do domowego laminowania włosów, uważam, że na moich włosach nie ma
większej różnicy. W obu przypadkach włosy są gładkie, śliskie i błyszczące.
Reasumując: Moim zdaniem maseczka
świetnie sprawdza się na większe wyjście, gdy zależy nam na jak najlepszym
wyglądzie gładkich włosów. Zbyt częste jej stosowanie na włosach podobnych do
moich (dość delikatnych) będzie je mocno obciążać i powodować tzw. przyklap. Dodatkowo
przez zbyt częste stosowanie tej maski możemy włosy przeproteinować i zamiast
gładkich włosów otrzymać „spalone siano”. Najlepiej sięgać po nią 1-2 razy w
miesiącu.
Właśnie niedawno zamówiłam ją "na spróbę". Pewnie efekt będzie podobny bo zarówno do wygładzenia jak i obciążenia niewiele mi potrzeba. ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu można użyć, z chęcią zobaczę taki efekt na swoich włosach :)
OdpowiedzUsuńJa używałam jej różowej wersji i niestety nie byłam zadowolona...
OdpowiedzUsuńmuszę zrobić :)
OdpowiedzUsuńMiałam, lubimy się :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety się nie sprawdziła. Wygładzenia i dociążenia nie było, a za to był puch i suche końcówki...
OdpowiedzUsuńNigdy tego nie miałam, ale chyba wolałabym też domowe laminowanie, tylko do tego trzeba lepszą odżywkę, bardziej bogatą a nie pierwszą lepszą. No ale może kiedyś wypróbuję ten zabieg laminowania z Mariona :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten produkt ale nie opłaca kupować się w saszetkach :)
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś, ale teraz używam żelatyny na włosy dla wygładzenia :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu używam zabiegu laminowania, ale nie jest to jakiś efekt wow.
OdpowiedzUsuńMiałam ją do wypróbowania, ale mama mi podkradła, jednak zadowolona była z efektów, może i mi dane będzie ją wreszcie wypróbować :D
OdpowiedzUsuńJuż któryś raz zastanawiam się czy jej nie zamówić. Może się skuszę?;)
OdpowiedzUsuń