Nie tylko branża modowa ma
swoje trendy, światek farmaceutyczny i kosmetyczny nie są wolne od sezonowych
zachwytów nad „nowo odkrytymi” substancjami. Jeśli ma się choć trochę pojęcia o
zdrowiu czy naturalnej pielęgnacji urody, takie sezonowe zachwyty nad wybraną
substancją wydają się nieco zabawne. Pamiętacie boom na olej kokosowy czy
arganowy? Wcale nie są to oleje, które zdziałają cuda u każdego. Podobnie
biotyna promowana wszędzie jako remedium na wypadanie włosów – włosy owszem
wzmacnia (stosowana od wewnątrz, bo słabo przenika przez skórę), ale przyczyn
wypadania włosów może być wiele (choćby stres, problemy hormonalne itd.) i nie
można jednoznacznie i z pewnością stwierdzić, że biotyna na 100% pomoże.
Zarówno w odżywianiu, jak i w kosmetyce, chodzi o to by do naszego organizmu dostarczać
różnorodne substancje – bo cóż z tego, że będziemy łykać biotynę, jeśli na
przykład będziemy mieć niedobór kwasów omega3? Włosy i tak pewnie dalej będą
wypadać, a już na pewno będą suche i kruche.
Czasem jednak „farmaceutyczna
moda” niesie w sobie wartość nie tylko w postaci ogromnego zysku dla wielkich
koncernów. Wyraźnie rosnąca podaż suplementów diety bazujących na magnezie
(którego nasze wiecznie zestresowane cywilizowane społeczeństwo zawsze potrzebuje)
czy witaminie D przynosi nam jak na tacy zdrowie po prostu. I dziś właśnie
zamierzam przybliżyć Wam nieco tematykę witaminy D, gdyż jej rola jest nieoceniona.
Rosnąca popularność witaminy D zwiększa świadomość na temat tego, jak ważna
jest to substancja zarówno wśród pacjentów, jak i lekarzy – i jest to jedna z
lepszych wiadomości prozdrowotnych, które płyną choćby z telewizji.
Przyznam, że dopiero
stosunkowo niedawno na poważnie zainteresowałam się kwestią uzupełniania
poziomu witaminy D w organizmie. Wcześniej sięgałam po nią raczej sezonowo i to
w małych, niemal nieznaczących dawkach. Niedobór witaminy D zaczął mi solidnie
doskwierać w zeszłym roku, kiedy to ze względu na specyfikę pracy praktycznie
nie miałam możliwości pozyskać witaminy D w naturalny sposób (słońce). Dramatyczny
niemal spadek odporności (byłam chora nadzwyczaj często, w tym aż dwa razy w
samym środku lata, gdy na dworze panowały upały), ciągłe, nieustające
zmęczenie, osłabienie, brak energii, stany około depresyjne, bóle
kostno-mięśniowe i psucie się zębów, a także problemy skórne ewidentnie
wskazywały na niedobór witaminy D. Wtedy też szukając większej ilości
informacji trafiłam na bardzo wartościową książkę – „Witamina D kluczem do zdrowia” Dr Sarfraza
Zaidiego, która otworzyła mi oczy:-) Dr Zaidi to amerykański
endokrynolog, który zajmuje się badaniami nad witaminą D od kilkunastu lat.
Rola witaminy D w organizmie
Witamina D pełni w
organizmie tyle różnorodnych funkcji, że niesposób ich tutaj wszystkich
wymienić. Najbardziej znane to: utrzymanie zdrowych mięśni, kości i zębów, wzmacnianie
odporności, kontrola rozwoju komórek, dbanie o równowagę psychiczną człowieka, dobra
kondycja skóry, ochrona serca itd.
Niedobór tej witaminy
powoduje: bóle kości, zaburzenia układu odpornościowego, choroby serca,
osteoporozę, nadciśnienie, depresję, nowotwory.
Jakie badanie najlepiej określi
poziom witaminy D3 w organizmie?
Poziom witaminy D3 w
organizmie określa się poprzez badanie krwi. W laboratoriach dostępne są dwie
wersje badania: 25 (OH) D (25-hydroksywitamina D) oraz 1,25 (OH)2 D
(1,25-dihydroksywitamina D). Badanie, które
umożliwia rzetelną ocenę poziomu witaminy D we krwi to 25 (OH) D (25-hydroksywitamina
D).
Jak podaje dr Zaidi: „25
(OH) D utrzymuje się we krwi dłużej (okres półtrwania ok. 3 tygodni) niż 1,25
(OH)2 D (okres półtrwania ok. 14 godzin).”
Co ciekawe badanie 25 (OH) D
jest tańsze niż badanie 1,25 (OH)2 D :-) Wykonanie tego właściwego
to koszt 40-50 zł, to drugie zaś kosztuje blisko 200 zł. Najlepszy przykład, że
nie wszystko, co droższe jest lepsze;-)
Źródła witaminy D
Witaminę D można pozyskiwać
z trzech źródeł: z promieniowania słonecznego, z pożywienia oraz za pomocą
suplementacji.
Pożywienie jest jednak
słabym źródłem witaminy D (przykładowo: duże ilości witaminy D zawiera łosoś,
ale to i tak tylko 360 UI na 100g).
Promieniowanie słonecznie to
bardzo pokaźne źródło witaminy D, nadmierna ekspozycja na jego działanie niesie
jednak ze sobą ryzyko zachorowania na raka skóry i powoduje przedwczesne
starzenie się. Ilość pozyskanej w ten sposób witaminy D jest zależna od kilku
czynników, m.in. od szerokości geograficznej, czasu ekspozycji (najlepiej w
godzinach 10-15). Mój lekarz potwierdził, że aby doszło do syntezy witaminy D w
skórze należy przebywać na słońcu bez ochrony anty UV do czasu aż na skórze
pojawi się rumień (zróżowienie). Dla osób o jasnej karnacji oraz mających w
rodzinie przypadki zachorowań na raka skóry nie jest to jednak najlepsza opcja,
a i tak z badań dr Zaidiego wynika, że trzeba by przebywać na słońcu po kilka
godzin dziennie w samym stroju kąpielowym, by mieć szansę pozyskać odpowiednią
ilość witaminy D.
Suplementacja witaminą D3
nie jest może najbardziej naturalnym rozwiązaniem, jest jednak rozwiązaniem
skutecznym i rozsądnym.
Warto pamiętać, że witamina D jest rozpuszczalna w tłuszczach, warto więc ją spożywać np. w towarzystwie olejów, by miała szansę się wchłonąć.
Zalecane dawki początkowe w
zależności od wyniku badania poziomu wit. D3
(wg
dr Zaidiego)
- poniżej 10 ng/ml – 7000 UI
dziennie
- 11-15 ng/ml – 6000 UI
dziennie
- 16-20 ng/ml – 5000 UI
dziennie
- 21-25 ng/ml – 3000-4000 UI
dziennie
- 26-30 ng/ml – 2000-3000 UI
dziennie
- 31-40 ng/ml – 1000-2000 UI
dziennie
- powyżej 40 ng/ml – 1000 UI
dziennie
Zgodnie z
zaleceniami dr Zaidiego poziom witaminy D3 w organizmie należy badać regularnie
co 3 miesiące, najlepiej w połączeniu z badaniem poziomu wapnia i dopiero w
oparciu o wyniki ustalać dalszą suplementację. Witamina D3 w
dużych ilościach jest toksyczna. Optymalny jej poziom to ten, znajdujący się w
przedziale 30-100ng/ml. Dr Zaidi zaleca utrzymanie
w organizmie poziomu witaminy D3 powyżej 50ng/ml, a jego doświadczenia
pokazują, że przejawy toksyczności witaminy D3 są bardzo rzadkie i pojawiają
się, gdy poziom witaminy D3 osiągnie 200ng/ml. Natomiast niedobór tejże
witaminy jest powszechny i stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia.
*************
Witaminę D suplementowałam
przez dwa-trzy miesiące jesienią, a następnie od stycznia sięgam po nią
nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. W tym roku suplementację rozpoczęłam od
dawki 2000 UI codziennie, a po czterech miesiącach zmniejszyłam dawkowanie do
1000 UI, teraz stosuję dawkę 2000 UI. Obecnie mój poziom witaminy D3 (25(OH))
wynosi blisko 35 ng/ml, czyli nieco powyżej dolnej granicy normy. To tylko
podkreśla, jak duże jest zapotrzebowanie organizmu na tę witaminę. Mój lekarz (dosyć
świadomy w kwestii witaminy D3) zalecił mi zwiększenie codziennej dawki
witaminy D3 (z 1000 UI na 2000 UI), by jeszcze podnieść jej stężenie w organizmie.
Wcześniej stosowałam
witaminę D3 samodzielnie, teraz postawiłam na suplement kompletny, zwierający
witaminę K2 (75mcg), D3 (2000 UI) oraz magnez (cytrynian magnezu, 450mg) –
firmy Trzy Ziarna. I ten właśnie polecam najbardziej, choć i inne też pewnie
się sprawdzą – ważna jest dawka witaminy D3 oraz jej spożywanie wraz
z tłuszczami, by organizm mógł ją przyswoić.
Zainteresowanych zgłębieniem
tematu odsyłam do w/w książki – znajdziecie tam wiele istotnych wskazówek,
badań i opisów, których nie sposób tutaj przedstawić. Oczywiście pamiętajcie,
że chcąc suplementować witaminę D3 należy zbadać jej poziom w organizmie i
najlepiej skonsultować wyniki ze swoim (świadomym) lekarzem:-)
*Opracowanie na postawie książki
„Witamina D kluczem do zdrowia” Dr Sarfraza Zaidiego.
Zgadzam się z praktycznie każdym slowem w artykule. Sama nigdy nie przykładałam wagi do suplementacji witaminy D3. Nawet zimą. Jednak w tym roku postanowiłam brać witaminę i co się okazało? Ano,że moje wieczne zimowe zmęczenie zniknęło. Poza tym po zimie nie miałam dosłownie ani jednego zęba do leczenia.
OdpowiedzUsuńOj, dla mnie spokój z częstymi bólami zębów i ubytkami to błogosławieństwo wręcz, które zawdzięczam witaminie D:-)
UsuńMi bardzo pomogła nie tylko z racji urody
OdpowiedzUsuńprzestały mi sie psuć zeby
poprawił sie nastroj w zimowych miesiącach
oraz nie odczuwałam takiego dużego zmęczenia jak wczesniej
Szkoda,że dopiero teraz tak głośno jest o witaminie D3.W przeszłósci wcale sie o tym nie mówiło !