Przyznam szczerze, że dość rzadko sięgam
po gotowe produkty w celu wykonania peelingu ciała. Jestem leniwa i typowe
peelingi robię raczej rzadko. Codziennie myję się chropowatą gąbką (Syrena z
Rossmanna) lub rękawicą, dlatego skórę mam dość gładką. Nie mniej jednak efekt
nie jest taki sam, jak przy regularnym wykonywaniu porządnego peelingu. Jeśli
jednak starcza mi zapału, by wykonać peeling całego ciała to najczęściej
wykonuję sprawdzony peeling kawowy (pisałam o nim tutaj) – w przeciwieństwie do gotowych produktów
jest tani jak barszcz, złuszcza naprawdę skutecznie, bo drobinki kawy nie
rozpuszczają się w wodzie w przeciwieństwie do cukru, który jest głównym „zdzierakiem”
w każdym niemal gotowym produkcie. Nie mniej jednak peeling kawowy ma także
swoje wady – w przeciwieństwie do gotowego produktu, trzeba go sobie samemu
przyrządzić przed każdym użyciem, jest tłusty (co nie każdy lubi – a i ja
czasem nie przepadam), jako, że kawa się nie rozpuszcza to po wykonaniu takiego
peelingu cała wanna wymaga czyszczenia. Jak widać wszystko ma dwie strony
medalu;-)
Dlatego też ostatnio zaczynam też
testować gotowe peelingi do ciała, by mieć alternatywę dla peelingu kawowego i
tym samym zwiększać swą mobilizację do częstszego peelingowania. Pierwszym
peelingiem, o którym warto wspomnieć jest właśnie recenzowany przeze mnie peeling
Vianek.
Od producenta: Ujędrniająco-wygładzający peeling do ciała z
drobno zmielonymi pestkami malin oraz cukrem, złuszcza martwy naskórek,
wygładza skórę i dogłębnie ją nawilża. Olejek cynamonowy, dzięki swoim
właściwościom ujędrnia i zapobiega powstawaniu cellulitu. Aromatyczny zapach
zaś sprawia, że masaż skóry będzie przyjemnością, a efekty widoczne już po
pierwszym użyciu.
Skład
Glycine Soja Oil, Sucrose,
Glyceryl Stearate, Rubus
Idaeus Seed, Oenothera Biennis Oil, Cera Alba,
Glyceryl Laurate, Tocopheryl
Acetate, Cinnamomum Zeylanicum Bark Oil, Benzyl
Alcohol, Parfum, Dehydroacetic
Acid, CI 77491.
W składzie znajdziemy: olej sojowy, cukier, emulgatory,
pestki malin, olej
z wiesiołka, wosk pszczeli, witamina
E, olejek cynamonowy, konserwanty, zapach, barwnik.
Skład jest prosty i bardzo ładny (wiem, w przypadku produktów
Vianek/Sylveco zawsze tak jest;-).
************
Opakowanie: Plastikowy słoik z
ładną szatą graficzną.
Zapach: Jak dla mnie – łudząco
podobny do Mamby malinowej:-) Nieco bardziej kwaskowaty.
Konsystencja: Raczej gęsta, podobna
do produktów typu scrub.
Wydajność: No właśnie… Opakowanie
wystarczyło mi zaledwie na trzy użycia, ale ja raczej tego typu produktów nie
oszczędzam;-)
Cena i dostępność: ok. 28 zł/250 ml –
ostatnio producent przerzucił się chyba na większe opakowania (moje ma jeszcze
150ml), co zważając na wydajność peelingu zupełnie mnie nie dziwi.
Jak większość produktów Vianek możemy znaleźć
w lepiej zaopatrzonych drogeriach czy sklepach z kosmetykami naturalnymi.
Moje wrażenia
Peeling ten pachnie smakowicie – słodkim
malinowym sorbetem, co zdecydowanie umila jego stosowanie:-) Głównymi „zdzierakami”
w tym peelingu są cukier oraz zmielone pestki malin. Dzięki pestkom malin,
peeling jest skuteczniejszy – zwykle denerwuje mnie to, że cukier w peelingach tak
szybko się rozpuszcza. Dodanie pestek malin to zatem dobre rozwiązanie – nawet jak cukier się
rozpuści to nadal można peelingować ciało całkiem skutecznie:-)
Peeling ten jest bardzo łatwy i
przyjemny w stosowaniu. Jest to raczej dość mocny produkt, co lubię (nie znoszę
męczyć się ze zbyt rzadkim i delikatnym peelingiem). Lubię nałożyć go sporo,
żeby wykonać peeling porządnie, a to sprowadziło się do tego, że ten peeling
zniknął po zaledwie trzech użyciach (stosunek ceny do wydajności wypada więc
słabo – ale skoro producent postawił na większe opakowania to i cały produkt
wypada ekonomiczniej – o ile pamiętam to wersja 150ml kosztowała ponad 20zł).
Po zastosowaniu tego peelingu skóra jest
jędrna (masaż + emolienty), gładka, miękka i pachnąca. Peeling ten pozostawia na skórze
dość delikatną, choć wyczuwalną tłustawą warstwę – nic się nie klei, po prostu
daje to efekt odżywionej, zdrowej skóry.
Podsumowując: Peeling jest godny polecenia, o ile lubicie słodkie, owocowe
zapachy:-) Robi to, co powinien, jedynie jego wydajność mogłaby być lepsza.
wygląda obłęęęędnie!
OdpowiedzUsuńI pachnie tak, że chciałoby się go zjeść;-)
UsuńHej, masz może konto na Instagramie? Chętnie bym Cię i Twoje rady włosowe poobserwowała :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety nie, ale może w końcu założę - musiałabym się jednak nauczyć lepsze zdjęcia robić;-)
UsuńRównież pozdrawiam:-)