Dziś zaprezentuję Wam moją nową wcierkę wzmacniającą,
o której wspominałam przy okazji ostatniej aktualizacji włosów. Do tego typu
wcierki zbierałam się ładnych kilka miesięcy, głównie ze względu na jej
podstawowy, dość specyficzny składnik – sok z cebuli;-) O wcierkach bazujących na
cebuli można naczytać się wiele dobrego. Większość
stosujących je osób zaobserwowało imponujące efekty, począwszy od zahamowania wypadania
włosów, wysyp tzw. baby hair, aż po znaczne przyspieszenie ich wzrostu. Jednak o zapachu długo pozostającym
na włosach po zastosowaniu kuracji cebulą krążą w Internecie jeszcze bardziej
przerażające legendy niż te, dotyczące czarnej rzepy;-) I właśnie tego zapachu
obawiałam się najbardziej. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że opisy aromatów
pozostawionych przez czarną rzepę są mocno przesadzone (sprawdziłam na sobie),
za to opisy pozytywnych efektów już nie, postanowiłam dać szansę także cebuli;-)
Co znalazło się w mojej wcierce?
Cebula to najstarszy i jeden
z najbardziej skutecznych środków na porost włosów. Sok z cebuli jest bogaty w siarkę,
która zwiększa produkcję tkanek kolagenowych, a tym samym przyczynia się do
ponownego wzrostu włosów.
W 2002 roku przeprowadzono
eksperyment wśród grupy osób cierpiących na łysienie plackowate. Aż 73%
badanych zauważyło zarastanie miejsc dotkniętych chorobą.