Zgodnie z zapowiedzią, dziś przedstawię Wam
moją nową miksturę:-) Olej kozieradkowy z henną, o którym pisałam tutaj
postanowiłam wykorzystać jako dodatek do drugiej wersji mojej odżywki
stosowanej przed myciem włosów.
Pierwszą wersję tej odżywki zrobiłam już dwa lata temu. Od tamtego czasu zużyłam kilka
butelek tej właśnie odżywki i zawsze byłam bardzo zadowolona. Potem jakoś o
niej zapomniałam, ale kiedy mój olej DIY był już gotowy postanowiłam odświeżyć
wcześniejszy przepis. Zależało mi przede wszystkim na tym, by wykorzystując co ciekawsze
produkty, które mam akurat na stanie, zrobić odżywkę troszkę bogatszą i cięższą
niż jej poprzednia wersja.
Zauważyłam, że moje włosy
potrzebują teraz więcej nawilżenia. A skoro humektanty (substancje nawilżające)
bardzo lubią towarzystwo emolientów (olei) to postanowiłam zmodyfikować przepis
na moją odżywkę przed myciem i stworzyć bardziej odżywczą miksturę. Zależało mi
przy tym na możliwości nakładania tej odżywki także na skórę głowy, tzn. żeby
składy gotowych odżywek dodawanych do mieszanki były przyjazne i bez silikonów
(w kwestii silikonów zrobiłam mały wyjątek – odżywka lniana ma w składzie
silikon lotny, ale takowe są ponoć rozpuszczalne w olejach, więc nie stanowią
bariery).
Nowa odżywka przed myciem włosów została już
przeze mnie wypróbowana i przyznam, że jestem z niej bardzo zadowolona:-)
Przepis
i przygotowanie:
100 ml wody destylowanej
2 łyżki żelu aloesowego
10 kropel gliceryny
0,5 łyżeczki oleju musztardowego
0,5 łyżeczki olejku Bhringraj
troszkę oleju rycynowego
1,5 łyżeczki odżywki lnianej
1,5 łyżeczki odżywki z kozim mlekiem
Oleje podgrzałam w kąpieli wodnej i
połączyłam z resztą składników. Całość przelałam do butelki ze spryskiwaczem.
Moja odżywka zawiera wszystko czego moim
włosom do szczęścia trzeba: humektankty i emolienty. Dołożyłam także proteiny mleczne
i pszeniczne, wchodzące w skład gotowych odżywek.
Pierwsze wrażenie
Już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam dużą
różnicę w wyglądzie włosów. Ostatnio miałam wrażenie, że stały się bardziej
suche i sztywne, ale po zastosowaniu tej odżywki
znów stały się miękkie, błyszczące i nawilżone. Moje włosy bardzo lubią
olej kokosowy i musztardowy, dlatego byłam pewna, że dobrze zareagują na tą
odżywkę. Zamierzam ją stosować przynajmniej dwa razy w tygodniu i mam nadzieję,
że moje włosy będą wyglądać coraz lepiej.
Zainteresowanych pierwszą wersją odżywki
zapraszam tutaj.
PS. Wspominałam także o
zamiarze ukręcenia mieszanki „jeszcze cięższego kalibru” także z tym olejem w
roli głównej. Moja maseczka olejowa jest już gotowa i czeka tylko na
wypróbowanie:-) Lada moment pojawi się na blogu osobna notka na jej temat.
Tresciwa ta odżywka:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyrządzić sobie podobną mieszankę :-)
OdpowiedzUsuńProsiłabym cię o więcej zdjęć lepiej mieć naoczne dowody ;D
OdpowiedzUsuńBędą przy okazji marcowej aktualizacji;-)
UsuńCiekawy ta mieszanka ;) zainspirowałaś mnie żebym sama coś pokombinowała dla swoich włosów ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, będę musiała wypróbować. ale chyba zacznę od tej "lżejszej" wersji.
OdpowiedzUsuń