Nawilżająca regeneracja
olejkiem z marakui przeznaczona jest do włosów suchych i zniszczonych.
Nawilżająca regeneracja Maracuja Oil bogata jest w witaminy A i C.
Wygładza i ułatwia stylizację suchych, niesfornych i
zniszczonych włosów. Olejek z marakui intensywnie nawilża włosy nadając im
lśniący połysk i fantastyczny zapach.
Kosmetyk nie testowany na zwierzętach.
Skład:
Cyclopentasiloxane, Cyclotetrasiloxane, Cyclohexasiloxane, Passiflora Edulis (Maracuja)
Seed Oil, Hydrolized Silk, Hydrolyzed Quinoa, Phenoxyethanol, C12-15 Alkyl Benzoate, Fragrance (Parfum), Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone
Na
początku składu znajdziemy silikony, potem olejek z marakui, hydrolizowany jedwab, hydrolizowana komosa
ryżowa, konserwanty (w tym niestety
także ten z grupy alkoholi) i substancje zapachowe.
Olejek z marakui – regeneruje, nawilża i chroni włosy.
Zarówno
jedwab
jak i komosa ryżowa to źródło protein – regenerują i chronią włosy.
Jest to produkt typu
serum do zabezpieczania końcówek,
wygładzenia włosów i ich ochrony przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Wbrew
obietnicom producenta nie liczyłabym tutaj jednak na działanie naprawdę
nawilżające, raczej ochronno-odżywcze. Powinien nawilżać olejek z marakui, ale
to moim zdaniem za mało. Czytając początek składu byłam pod pewnym wrażeniem: 3
silikony, a po nich trzy fajne substancje odżywcze. Potem jednak było już
znacznie gorzej: alkohol i dużo substancji zapachowych nie wiadomo po co…
Stosowany
często może doprowadzić do przeproteinowania włosów.
************
Opakowanie: Mała buteleczka plastikowa z dość dużym otworem.
Zapach: Owocowo-chemiczny.
Konsystencja: Typowa dla wielu produktów tego typu.
Wydajność: Serum stosowane max co drugie mycie (w moim przypadku)
jest baaardzo wydajne.
Cena i dostępność: Kupiłam go w Biedronce za 5 zł/15 ml Moim zdaniem ilość idealna na próbę.
Moje wrażenia
Jak
już wspomniałam kosmetyk ten stosuję jako serum ochronne, a od takiego produktu
oczekuję wyłącznie ochrony końcówek. Ze względu jednak na alkohol i proteiny w
składzie, stosuję go maksymalnie co drugie mycie.
Serum
zwykle stosuję na wilgotne włosy po ich umyciu. Odrobinę serum rozcieram w
dłoniach i nakładam na końce włosów.
Maracuja Oil od Biosilk nieźle
wygładza końce włosów, nie obciąża. Chroni, choć może wysuszać i usztywniać
włosy przez proteiny.
Reasumując: Serum wypróbowałam z ciekawości. Nie
spodziewałam się cudów i też takowych nie zaobserwowałam. Lepiej działał jednak
choćby „jedwab” CHI. Póki co zostaję przy serum od Marion z olejkiem arganowym.
Za to sam olejek z marakui wydaje się być bardzo ciekawy i pewnie kiedyś po
niego sięgnę:-)
Kupiłam ten olejek na promocji w biedronce za 3.99 właśnie do zabezpieczenia końcówek ale nie stosowałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za duzo silikonow:P
OdpowiedzUsuńTeż go mam i jestem całkiem zadowolona. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam go i jestem w fazie testów :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie on pachnie ^^ użyłam dopiero 2 razy, ale jest bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńNie lubię marakui, ma okropny smak ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu pisałam o tym u siebie - obecnie nie można już testować kosmetyków na zwierzętach, a umieszczanie informacji o tym na opakowaniu to jedynie zabieg PR-owski :)
Sama nie lubię produktów Biosilk i raczej się na niego nie skuszę. Do końcówek używam olejowych serum lub jedwabiu CHI.
ale gdzie tu niby jest alkohol?
OdpowiedzUsuńPhenoxyethanol - to konserwant z grupy alkoholi.
Usuńkupilam wczoraj to serum i ciekawe jak u mnie sie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńoj alkohol i proteinki w składzie to nie moja bajka ;) ja na ten moment męczę mój jedwab z GP :)
OdpowiedzUsuńWole moje cudo od GP. :)
OdpowiedzUsuń