Ostatnio doszłam do wniosku,
że jednak na razie wolę mieć włosy nieco krótsze, dlatego podcięłam włosy o 5 cm. Być może na wiosnę znów
zapragnę zapuścić jeszcze troszkę włosy, póki co jednak zamierzam utrzymać
długość włosów w okolicy 80 cm.:-) Ich obecna
długość wynosi 77 cm. Po odliczeniu podciętych centymetrów, wychodzi na
to, że w październiku moje włosy urosły o 1,5 cm.
W mojej
październikowej pielęgnacji włosów panował trochę taki miszmasz:-) Po
trosze było to spowodowane testowaniem nowych kosmetyków, po trosze chęcią
wykończenia starych. W praktyce sprowadza się to do tego, że właściwie nie
jestem Wam w stanie powiedzieć jakich kosmetyków (masek, odżywek) używałam najczęściej
(z wyjątkiem balsamu nr 4 na kwiatowym propolisie, który ostatnio staram się
wykończyć).
To zdjęcie chyba najlepiej obrazuje obecny kolor moich włosów |
W październiku nie
olejowałam włosów zbyt często, ale najczęściej wybierałam w tym celu dwa oleje: musztardowy (którego wreszcie udało mi
się wykończyć) oraz relaksujący do masażu z serii
Bania Agafii - moje ostatnie odkrycie, moje włosy go kochają:-)
W kwestii szamponów nadal
staram się stosować na zmianę te z SLES i delikatniejsze. Przez ostatni miesiąc
stosowałam głównie trzy szampony: Timotei do brązowych
(mam nauczkę za kupno szamponu 400 ml – nie potrafię go wykończyć…), Green Pharmacy z dziegciem i Sylveco pszeniczny.
Wcierkowy miszmasz panował u
mnie do połowy października (czasem stosowałam sok z czarnej rzepy, czasem
napar ziołowy zakropiony alkoholem, czasem nic…), potem sytuacja się unormowała
i postawiłam głównie na wcierkę L-102 z Kulpolu
– stosuję ją codziennie, w miarę regularnie. Dodatkowo nadal wykonuję masaż
przy użyciu Darsonvala, staram się po niego
sięgać 3-4 razy w tygodniu po kilka minut.
Z peelingami skóry głowy
niestety znowu jestem na bakier. W październiku w tym celu stosowałam tylko ocet jabłkowy rozcieńczony z wodą w stosunku 1:1,
wcierany w skórę głowy na 10 minut przed myciem włosów – działa trochę jak
peeling enzymatyczny. Niestety nawet w kwestii wcierania octu jabłkowego nie
byłam tak regularna jak powinnam i widzę tego rezultaty (miewam problemy ze
swędzeniem skóry głowy i nadmiernym przetłuszczaniem – czas przypomnieć sobie o
regularnych peelingach i płukankach ziołowych).
Płukankowo sumienna byłam
tylko w kwestii stosowania po każdym myciu płukanki
z dodatkiem octu jabłkowego (mam w domu twardą wodę, dlatego płukanka
octowa to moje „must have”).
Jeśli chodzi o wewnętrzną
suplementację to od połowy października przyjmuje MSM
(organiczny związek siarki) z witaminą C – póki co niewiele jestem w
stanie powiedzieć na temat jego działania, ale ma pomagać na stawy, problemy z
cerą i działać na porost włosów.
Tydzień temu przeprowadziłam
na moich włosach kolejną koloryzację mieszanką ziołową Khadi
w kolorze ciemnego brązu – tym razem użyłam mieszanki w pudełku (więcej
o tym możecie przeczytać tutaj). Zgodnie w wcześniejszą zapowiedzią, w
poniedziałek wrzucę na bloga wpis porównujący obie wersje henny Khadi.
Hmm, widzisz jakieś efekty w stosowaniu darsonwala?
OdpowiedzUsuńJa też jestem z pilngami na bakier, ciężko mi się je rozprowadza może dlatego tak rzadko to robię. Dobrze, że ocet jabłkowy trochę pomaga bo jest bardzo wygodny w stosowaniu.
Piękne włosy. I ten blask...
O Darsonvalu pisałam tutaj: http://my-hair-secrets.blogspot.com/2015/09/darsonval-podsumowanie-efektow.html
UsuńDziękuję:-)
Kolor i blask piękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńOhh <3 Czy ja kiedykolwiek dojdę do takiej długości? Piękne włosy <3
OdpowiedzUsuńZ pewnością:-) Trzeba tylko trochę cierpliwości:-) Dziękuję:-)
Usuńja muszę w tym miesiącu zaprzyjaźnić się z płukanką z octu :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć, wyglądają przecudownie :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Dziękuję:-)
UsuńNie mogę się napatrzeć na kolor Twoich włosów. Do takiego właśnie dążę! ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio mój kolor włosów jest trochę jak kameleon;-)
UsuńJakie szampony są delikatniejsze i nie mają SLS? I czym się różnią od tych z SLS? Mogłabyś mi przybliżyć ten temat?
OdpowiedzUsuńO szamponach pisałam tutaj: http://my-hair-secrets.blogspot.com/2012/09/pod-lupa-szampony_10.html
UsuńSzampony bez SLS, SLES to np. Sylveco pszeniczny, Biolaven, Hipp, Babydream itd.
Ogólnie rzecz ujmując szampony bez SLS, SLES myją delikatniej, nie powinny podrażniać skóry głowy i wysuszać. Nie są tak agresywne i nie wypłukują koloru z włosów tak szybko (np. henny). U dorosłych ludzi stosowanie samych szamponów bez SLS, SLES może się nie sprawdzić (może pojawić się swędzenie, łupież). Ja preferuję stosowanie takich szamponów na zmianę.
Nie slyszałam jeszcze o occie jabłkowym jako peeling enzymatyczny. Ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuń