Od producenta: Dermokosmetyk
służy do walki z niedoskonałościami skóry w czasie snu. Reguluje wydzielanie
sebum i złuszcza wierzchnie komórki naskórka. Odblokowuje pory i hamuje
namnażanie się bakterii. Zapobiega powstawaniu grudek, krostek i zaskórników
oraz przyspiesza eliminację zmian. Łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia.
Jednym zdaniem: rano skóra jest zregenerowana i ma wyrównany koloryt.
Skład
Aqua, C12-15 Alkyl Benzoate, Isostearyl
Lactate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Propylene Glycol, Polyquatermium-37,
Peat Extract, Alcohol denat., Dicaprylyl
Carbonate, Salicylic Acid, Zinc PCA, Potassium Phosphate, Cinnamomum Zeylanicum Bark Extract, Commiphora Myrrha
Resin Extract, Glycerin, Disodium EDTA, Lauryl Glucoside, Capryloyl Glycine, Sarcosine,
Hydroxyethylcellulose, Sodium Hydroxide, Parfum, Citric Acid, Caprylhydroxamic
Acid, Caprylyl Glycol.
Składniki aktywne: torf Tołpa, kwas salicylowy, ekstrakt z kory
cynamonowca, cynk - PCA, ekstrakt z mirry.
*********
Opakowanie: Aluminiowa tuba
o pojemności 40 ml.
Zapach: Dość specyficzny, ale da się przeżyć:-)
Konsystencja: Krem jest dość
gęsty, kleisty, mlecznego koloru.
Wydajność: Dobra.
Cena i dostępność: ok. 30 zł/40
ml. Dostępny w wielu drogeriach.
Moje wrażenia
Problemy z trądzikiem w okolicach żuchwy to mój kłopot, który wraca do mnie
jak bumerang za każdym razem, kiedy mam więcej stresów. Niecały roku temu
miałam duży trądzik, wtedy bardzo pomógł mi niezbyt przyjemny w stosowaniu krem
Acne Derm. Od tamtego czasu staram się stosować na noc specyfiki z lekkimi
kwasami, by trzymać moją skórę w ryzach.
Jednym z produktów, po które sięgnęłam był właśnie ten krem. I muszę
przyznać, że jeśli chodzi o wrażenia z jego stosowania, przypomina mi on Acne
Derm – jest kleisty i daje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia oraz oblepienia
skóry. Niestety choć oczekiwania miałam spore, poparte całkiem fajnym składem
tego kremu – nie nastąpił żaden cud. To bynajmniej nie znaczy, że krem jest
słaby – moja cera w czasie jego stosowania nie była zła i jej stan się nie
pogarszał (w przeciwieństwie do tego, co zwykle następuje po odstawieniu tego
typu produktów) – krem Tołpy spisywał się więc całkiem przyzwoicie:
zaczerwienienia szybciej znikały, cera prezentowała się całkiem dobrze.
Niestety krem ten trochę wysuszał mi skórę.
Poza tym nie zaobserwowałam żadnej większej poprawy w stanie skóry, nie
było efektu Wow. Szukam więc dalej – teraz testuję krem z kwasem migdałowym z
Ziaji i zapowiada się obiecująco:-)
Szkoda, że pomimo wysokich oczekiwań, krem nie spisał się aż tak dobrze :(
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja bardzo mnie zaskoczyła bo sama stosowałam ten krem na swojej skórze i zachował się całkiem inaczej. Efekty mnie bardzo zadowoliły.
OdpowiedzUsuń