środa, 4 listopada 2015

Relaksujący olejek do masażu Bania Agafii
- kolejny hit dla moich włosów:-)

Dziś mam dla Was recenzję drugiego olejku do masażu z serii Bania Agafii, który wylądował u mnie w koszyku podczas zakupów na Iwos.pl. Z serii Bania Agafii do wyboru są trzy olejki do masażu: delikatny, relaksujący i ujędrniający. Wszystkie te olejki mają bardzo ładne, całkowicie naturalne składy. O olejku delikatnym pisałam tutaj. Dziś przyszedł czas jego brata;-)


Od producenta: Delikatny zapachowy olejek pomoże zrelaksować się i zregenerować siły, a syberyjskie zioła zatroszczą się o piękno i zdrowie skóry.

Skład

Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil (olej lniany), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej słonecznikowy), Salvia Officinalis (Sage) Oil (olejek szałwiowy), Mellissa Officinalis Leaf Oil (olejek z melisy), Organic Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil (organiczny olejek lawendowy), Calluna Vulgaris Flower oil (olejek wrzosowy).

W składzie znajdują się tylko naturalne oleje: lniany, słonecznikowy, szałwiowy, z melisy, lawendowy i wrzosowy.
Zasadniczo porównując składy obu olejków jeszcze przed zakupem doszłam do wniosku, że o ile delikatny olejek pewnie bardziej polubi moja skóra, o tyle olejek relaksujący powinien lepiej sprawdzić się w pielęgnacji moich włosów. Nie pomyliłam się:-) Ale o tym w dalszej części:-)

Właściwości poszczególnych olei:

Olej lniany – jest źródłem kwasów tłuszczowych Omega-3, nawilża i chroni skórę przed negatywnym wpływem zanieczyszczonego środowiska.
Olej słonecznikowy – wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, zmiękcza naskórek i regeneruje. Wykazuje działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne.

Olejek z szałwii stepowej – zapobiega pojawieniu się podrażnień i stanów zapalnych
Olejek z melisy – działa relaksująco, usuwa napięcie nerwowe.
Olejek lawendowy – usuwa ze skóry toksyny i przywraca skórze elastyczność.
Olejek z wrzosu – zawiera przeciwutleniacze, posiadające silne odmładzające działanie.
************


Opakowanie: Butelka z ciemnozielonego, twardego plastiku o pojemności 170 ml. Posiada dozownik typu „klik”.

Zapach: Zapach tego olejku jest znacznie bardziej wyczuwalny niż zapach w wersji delikatnej. Mimo to nadal określiłabym go mianem dyskretnego. Wyraźnie wyczuwam olejek z melisy (pachnie świeżo, cytrynowo).

Konsystencja: Olejek jest sporo cięższy w porównaniu z jego delikatnym bratem, co można było wywnioskować choćby ze względu na skład (bazuje na oleju lnianym i słonecznikowym).

Wydajność: Bardzo dobra. 

Cena i dostępność: 11-16 zł/170 ml Najtaniej można go kupić tutaj.


  

Efekty

Przetestowałam ten olejek zarówno pod kątem pielęgnacji skóry jak i włosów. I choć lubię jego działanie na skórze (szczególnie sprawdza się zgodnie z zaleceniem producenta – do masażu) to dopiero jego działanie na włosach wprawiło mnie w zachwyt:-)


Skóra:


- po kąpieli zamiast balsamu – wcierany w suchą skórę niestety dość długo się wchłania i zostawia tłustawy film; do takiej formy pielęgnacji preferuję jego delikatnego brata.

- do masażu – w porównaniu do wersji delikatnej, ten olejek wydaje mi się jednak lepiej sprawdzać w tej roli. Owszem jest cięższy i pozostawia na skórze tłustawy film, ale daje lepszy poślizg, co sprawia, że masaż jest przyjemniejszy (tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę jego bardzo relaksujący zapach).


Włosy:

W przypadku włosów ograniczam stosowanie tego olejku niemal wyłącznie do olejowania włosów na godzinę przed myciem. Stosowany po umyciu włosów (nawet do delikatnego wygładzenia końcówek) jest dla moich włosów zbyt ciężki.

Natomiast do klasycznego olejowania włosów (najlepiej „na mokro”) sprawdza się świetnie:-) Moje włosy ogólnie bardzo lubią olejki (chyba jeszcze nie trafiłam na taki, który by im zrobił krzywdę), ale jest kilka takich olejków, które moje włosy szczególnie sobie upodobały (są to np. olej migdałowy czy kokosowy). Ten olejek to chyba pierwsza „mieszanka”, która także zaliczy się do tej grupy. Co tu dużo pisać – po jego zastosowaniu moje włosy są cudnie gładkie, dobrze nawilżone, dociążone ale nie obciążone. Dla mnie „cud, miód i orzeszki”;-)



Podsumowując: Dochodzę do wniosku, że te dwa olejki z pewnością jeszcze zagoszczą na mojej liście zakupowej (choć pewnie niezbyt prędko, bo są bardzo wydajne). W mojej pielęgnacji pełnią one raczej odrębne role (delikatny najlepiej sprawdza się na skórze, relaksujący na włosach), dlatego ciężko mi zdecydować, który jest lepszy. Choć pewnie ze względu na to, że faworyzuję kosmetyki do włosów, w pierwszej kolejności postawiłabym na olejek relaksujący:-) Tak czy siak, polecam oba.

10 komentarzy:

  1. Dobrze wiedzieć :) Szykuję się do zakupów właśnie na iwos.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujący olejek, od raz pomyślałam o olejowaniu włosów a piszesz że sprawdza się super;p W przyszłości pewnie go wypróbuję;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele zależy od rodzaju włosów, więc pewnie zdarzą się osoby, których włosy się z nim nie polubią, ale moje naprawdę go uwielbiają:-)
      Również pozdrawiam:-)

      Usuń
  3. Ledwo przeczytałam, a już nosem wyobraźni czuję ten zapach :D

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olejek cytrynowy jest ze względu na zapach właśnie moim ulubionym olejkiem eterycznym. Nic więc dziwnego, że ten cytrusowo pachnący olejek także kupił mnie swoim zapachem:-)

      Usuń
  4. Czyli kolejny olejek na liście do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja lista olejków do wypróbowania jest dłuuuga;-) Póki co muszę się ograniczyć, bo mam spore zapasy i muszę je zminimalizować:-)

      Usuń
  5. Tak je chwalisz, że chyba kiedyś w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog super! sama używam większość olejków co ty i także polecam.
    i zapraszam do mnie healthy-kinga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie go wypróbuję na moich włosach :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.