Dziś
chciałabym Wam przedstawić moje wrażenia po przetestowaniu zielonej glinki,
którą wygrałam
na blogu Śliwki Robaczywki.
na blogu Śliwki Robaczywki.
Kilka słów o zielonej glince:
Naturalna glinka zielona pochodząca z
Francji.
Glinka zielona korzystnie wpływa na cerę tłustą, mieszaną i normalną. Odżywia skórę, jednocześnie regulując jej pracę. Oczyszcza delikatnie i dezynfekuje dzięki swym naturalnym składnikom.
Glinkę zieloną stosuje się:
- jako maseczki na skórę i włosy
Glinka zielona korzystnie wpływa na cerę tłustą, mieszaną i normalną. Odżywia skórę, jednocześnie regulując jej pracę. Oczyszcza delikatnie i dezynfekuje dzięki swym naturalnym składnikom.
Glinkę zieloną stosuje się:
- jako maseczki na skórę i włosy
- do kąpieli
- do okładów
- jako płukanki
Postać: szarawo-zielonkawy drobny proszek
Cena
i dostępność: 6,99zł/100g
Glinkę
można kupić w sklepie Blisko Natury.
Jak używałam zielonej
glinki?
Przede
wszystkim ciekawił mnie wpływ tej glinki na włosy i cerę.
Na początku użyłam glinki solo.
5
łyżeczek glinki wymieszałam z taką samą ilością wody źródlanej.
Po
delikatnym umyciu włosów nałożyłam papkę na skórę głowy i włosy u nasady. Na
długość włosów nałożyłam maskę bananową Scandic, aby włosy nie były
przesuszone.
Resztę
glinki nałożyłam na twarz po uprzednim jej oczyszczeniu i zastosowaniu
peelingu.
Maseczki
trzymałam na włosach i twarzy przez 15 min., od czasu do czasu spryskując twarz
i włosy mgiełką, żeby nie dopuścić, aby glinka wyschła. Po upływie tego czasu,
dokładnie spłukałam maseczki.
Efekty:
Włosy –
Po
użyciu glinki były tępe i szorstkie. Po wyschnięciu włosów efekt nie był tak
dotkliwy,
ale nadal włosy były matowe, suche, a dodatkowo miałam wrażenie, że włosy są pokryte jakimś pyłkiem. Jakby tego było mało, włosy były tak splątane, że strasznie ciężko było jej rozczesać i nawet maska nic tutaj nie pomogła. Niestety nie obyło się bez ofiar i wypadło mi sporo włosów. Jedyne efekty „na plus” jakie udało mi się zaobserwować to zwiększenie objętości włosów i ukojenie skóry głowy.
ale nadal włosy były matowe, suche, a dodatkowo miałam wrażenie, że włosy są pokryte jakimś pyłkiem. Jakby tego było mało, włosy były tak splątane, że strasznie ciężko było jej rozczesać i nawet maska nic tutaj nie pomogła. Niestety nie obyło się bez ofiar i wypadło mi sporo włosów. Jedyne efekty „na plus” jakie udało mi się zaobserwować to zwiększenie objętości włosów i ukojenie skóry głowy.
Twarz – Tu glinka
spisała się o niebo lepiej:-) Mam cerę mieszaną, nieco problematyczną na nosie,
trochę na pliczkach i brodzie (czoło i reszta twarzy są raczej suche). Po
zastosowaniu glinki zauważyłam sporą poprawę. Glinka zmatowiła nieco skórę,
złagodziła wszelkie zaczerwienienia i krostki, zmniejszyła widoczność porów. W
połączeniu z uprzednim zastosowaniem peelingu, glinka daje efekt naprawdę
dobrze oczyszczonej skóry, która jest gładka i ma jednolity koloryt. Oczywiście
po użyciu glinki musiałam nałożyć krem nawilżający, bo jednak glinka trochę
wysusza skórę.
Przy kolejnych podejściach łączyłam glinkę z różnymi dodatkami
(głównie olejowymi) i zauważyłam, że wtedy działa o wiele lepiej.
Włosy
Do
3 łyżeczek glinki zielonej dodałam wody oraz łyżeczkę oleju musztardowego i pół
łyżeczki oleju rycynowego.
Po
zmyciu maseczki umyłam dodatkowo włosy delikatnym szamponem, aby dobrze zmyć
oleje i glinkę
z włosów.
z włosów.
Efekty: Tym razem glinka
sprawdziła się znacznie lepiej, choć nie idealnie. Dzięki dodanym, olejom włosy
były błyszczące i nieprzesuszone. Dodatkowe mycie włosów sprawiło, że nie
były tak splątane jak wcześniej, nie było także wrażenia pokrycia włosów
pyłkiem. Niemniej jednak moje włosy nie polubiły się zbytnio z zieloną glinką,
dlatego też nie widzę sensu regularnego nakładania jej na nie.
Twarz
Do
1,5 łyżeczki glinki dodałam troszkę wody oraz pół łyżeczki oleju migdałowego i
3 krople gliceryny.
Efekty:
Cera
jest wygładzona, wszelkie zaczerwienienia stały się o wiele mniej widoczne,
pory są ściągnięte, a koloryt jednolity. Dodatkowe składniki sprawiły, że skóra stała się bardzo przyjemna w dotyku, miękka i dobrze nawilżona.
pory są ściągnięte, a koloryt jednolity. Dodatkowe składniki sprawiły, że skóra stała się bardzo przyjemna w dotyku, miękka i dobrze nawilżona.
Podsumowując: Uważam, że zielona glinka bardzo
dobrze sprawdza się w pielęgnacji nie tylko skóry tłustej, ale także mieszanej,
choć muszę przyznać, że w moim przypadku glinka lepiej sprawdziła się
z dodatkami niż solo. Jeśli chodzi o moje włosy, to moim zdaniem zielona glinka przyniosła im więcej szkody niż pożytku, dlatego nie zamierzam jej więcej na nie nakładać. Myślę, że glinka zielona o wiele lepiej sprawdziłaby się u osób, które mają problem z włosami nadmiernie przetłuszczającymi się.
z dodatkami niż solo. Jeśli chodzi o moje włosy, to moim zdaniem zielona glinka przyniosła im więcej szkody niż pożytku, dlatego nie zamierzam jej więcej na nie nakładać. Myślę, że glinka zielona o wiele lepiej sprawdziłaby się u osób, które mają problem z włosami nadmiernie przetłuszczającymi się.