Dziś wreszcie przyszedł czas
na recenzję, którą odwlekałam w nieskończoność;-) Mydełko Sesa nabyłam już
ładnych kilka miesięcy temu, ale stosowałam je bardzo nieregularnie i z dużymi
przerwami (czasem po prostu sobie o nim przypomniałam), dlatego też ciężko było
mi się zebrać i napisać coś sensownego na jego temat. Jak wiecie problem
wypadających włosów dopadał mnie dość często (przynajmniej dwa razy w roku).
Ostatni rok jednak mogę zaliczyć do udanych, gdyż intensywniejsza pielęgnacja
włosów przyczyniła się do tego, że problem nadmiernie wypadających włosów nie
nawraca. Oczywiście nadal staram się „dmuchać na zimne” i stosować różne
specyfiki mające włosy wzmacniać. Jednym z tego typu produktów jest właśnie mydełko
Sesa.
Mydło Sesa ma pomagać w problemach
takich jak: łupież, wypadanie włosów, swędzenie skóry głowy.
Skład: Sodium Palmate, Sodium Palm Kernelate, Coconut Oil, Olive Oil,
Karanj
Oil, Neem Oil, Almond Oil, Leen Seed Oil, Glycerine, Salt, Cocomonoethanolamide,
Cocodiethanolamide, Titanum Dioxide, Talc, SLS, Sodium Lauroyl Sarcosinate,
Xylityglucoside, Preservatives, Perfumes, Colour ( CI # 12740 & 61656),
Water.
Herbal
Ingredients: Brahmi, Harde, Amla, Aritha, Bhringraj, Shikakai, Bili Phal, Jatamansi, Negarmoth.
W składzie znajdziemy sporo
olejków (kokosowy, oliwa
z oliwek, karanja, neem, migdałowy, lniany) i hinduskich ziół. Jest tu także
trochę substancji myjących (np. SLS, ale dość daleko w składzie). Osoby
wrażliwe powinny uważać na obecną tutaj sól i substancje zapachowe.
**********
Opakowanie: Jak
u zwykłych drogeryjnych mydeł – śliski papier lub papierowe pudełko.
Zapach:
Intensywny mydlano - ziołowy. To mydełko stosowane razem z olejkiem Sesa pod
względem zapachu tworzyło by dla mnie mieszankę nie do przejścia…
Konsystencja:
Mydło wytwarza gęstą, miękką pianę, która nie spływa z włosów (oczywiście
najlepsze efekty daje pocieranie mydłem bezpośrednio o włosy u nasady).
Wydajność:
Stosuję sporadycznie od kilku miesięcy. Moim zdaniem wydajność jest dobra, choć
nie jestem jej w stanie precyzyjnie określić.
Cena
i dostępność: Kosztuje ok. 8 zł/75 g Najłatwiej dostępne w
sklepach internetowych.
Stosowanie
Jak już wspominałam mydełko
Sesa stosuję bardzo nieregularnie i od kilku miesięcy nie potrafię „zmęczyć”
jednej kostki;-) Moja nieregularność wynika w dużej mierze z dwóch czynników:
ze stosowaniem mydła Sesa jest trochę zabawy, a jego zapach stoi na granicy
tolerancji mojego nosa;-)
Producent zaleca stosowanie
go raz w tygodniu, nawet na godzinę pod czepek. Ja jednak zwykle ograniczałam
się do nakładania go na początku kąpieli i pozostawienia na czas kiedy wykonuję
inne czynności (np. depilację). Próbowałam myć włosy samym mydłkiem, ale są po
nim tak tępe, matowe i pokryte osadem, że po pierwszym razie sobie odpuściłam.
Moim zdaniem najlepiej sprawdza się stosowane etapowo. Najpierw na zmoczone
włosy nakładam odżywkę (od ucha w dół), potem spieniam mydło Sesa u nasady
włosów, pozostawiam na jakieś 10-15 minut, spłukuję, ponownie myję włosy
delikatniejszym szamponem (świetnie w tej roli sprawdzał się płyn Facelle), na
koniec sięgam po płukankę z dodatkiem octu jabłkowego.
Efekty
Mydło stosowane solo w moim
odczuciu poległo na całej linii. Włosy po jego użyciu były matowe, nie do
rozczesania i pokryte osadem.
Znacznie lepiej spisało się
według sposobu, który opisywałam wyżej. Mydło nakładane tylko u nasady włosów działa tam, gdzie
powinno i nie wysusza i nie matowi niepotrzebnie całych włosów. Włosy umyte tym
sposobem są puszyste, świetnie uniesione u nasady, jest ich jakby więcej, są
bardziej mięsiste, ale jednocześnie pozostają sypkie i całkiem błyszczące.
Niestety choć nie mam zbyt
wrażliwej skóry głowy zauważyłam, że po kilku zastosowaniach podrażnia ją nieco.
W kwestii wzmocnienia włosów
lub likwidacji łupieżu niestety się nie wypowiem, ponieważ łupieżu nie mam, a samo mydło stosowałam zbyt nieregularnie, by
można mu było przypisać ewentualne zaobserwowane zmiany.
Podsumowując:
Ogólnie uważam, że mydełko jest ciekawe i szczególnie fajnie działa w kwestii
dodawania włosom objętości, ale raczej nie sięgnę po nie ponownie, choćby
dlatego, że czasem podrażnia mi skórę głowy.
Zainteresowałaś mnie nim :) Mam problem z wypadaniem a pół miasta dalej stacjonarny sklep z kosmetykami hinduskimi :) Wydaje mi się, że widziałam tam różne mydełka :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat mi pomoże :)
Obawiam się, że mnie też by mogło podrażnić. Czasem kosmetyki które wysuszają skórę głowy powodują u mnie kosmetyczny łupież
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie nawidzę tego efektu tępych włosów..brrrr...
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie miałam mydła do włosów
OdpowiedzUsuńmydła do włosów nie miałam ale czytałam na blogach o różnych takich właśnie. :)
OdpowiedzUsuńCzego to jeszcze nie wymyślą. :D
OdpowiedzUsuń