Jak wiecie, od pół roku
koloryzuję włosy ziołami hinduskimi (głównie mieszanką ciemny brąz Khadi). O
ile na początku kolor wypłukiwał się bardzo szybko i przez pierwsze kilka
koloryzacji daleki był od pożądanego przeze mnie chłodnego, ciemnego brązu, o
tyle z czasem stał się dla mnie zdecydowanie zbyt ciemny. Znów zapragnęłam mieć
włosy jaśniejsze - cóż, kobieta zmienną jest;-)
Zioła
hinduskie sprawiają, że włosy pięknie błyszczą i są nasycone wielowymiarowym kolorem.
Niestety jakby nie było henna zawsze daje na włosach rudawy połysk, dlatego nie
ma mowy o uzyskaniu z jej pomocą prawdziwie chłodnych odcieni brązu (no chyba,
że kolor byłby wystarczająco ciemny, jak mój obecny – bardzo ciemny brąz, który na wszystkich zdjęciach wygląda na niemal czarny). Ja jednak nie czuję się
najlepiej w tak ciemnych włosach (właściwie nigdy nie lubiłam nosić czarnego koloru
„przy twarzy”). Dlatego postanowiłam odstawić hennę i indygo.
Przeszukując Internet natrafiłam
na wpis u Kascysko (klik). Podobno kwasy nieorganiczne (borny
czy fosforowy) mają rozpuszczać (wypłukiwać, a nie utleniać) barwniki ziołowe
(henna, indygo).
Postanowiłam więc wypróbować
w tym celu colę (kwas fosforowy). Mój eksperyment trwał około 1,5 miesiąca.
Średnio co drugie mycie włosów (1-2 razy w tygodniu) na kilka godzin przed
myciem włosów obficie spryskiwałam włosy colą (rozcieńczoną z wodą w stosunku
1:1), potem wcierałam we włosy olej wnikający (kokosowy), który miał pomagać w
wypłukiwaniu barwników. Na koniec myłam włosy oczyszczającym szamponem (Barwa).
Czasem dodatkowo prostowałam włosy przed nakładaniem coli, by podnieść nieco
ich porowatość i przyspieszyć wypłukiwanie się barwnika z włosów.
Wypłukiwanie
się z włosów henny/indygo zauważyłam już przy drugim myciu włosów – spływająca
z włosów woda była lekko brązowa, pojawił się także spory strzęp piany w
kolorze fioletowym. Przy kolejnych próbach spływająca z włosów
woda była już czysta, choć strzępy kolorowej piany nadal się pojawiały. Ze
względu jednak na niewygodę i czasochłonność eksperymentu (aplikowanie i trzymanie
coli na włosach przez kilka godzin to mało przyjemne doświadczenie) oraz brak
dalszych efektów (po miesiącu prób barwniki przestały się wypłukiwać z moich
włosów), postanowiłam zarzucić eksperymenty. Nie mniej jednak włosy mi przez ten czas nieco pojaśniały, choć nie sposób
dostrzec tego na zdjęciach (kolor nadal wychodzi na nich prawie jak czarny).
Muszę przyznać, że
faktycznie jest to sposób na to, by nieco wypłukać z włosów barwniki ziołowe. Nie
ma jednak co liczyć na spektakularne efekty (chyba, że po pierwszym hennowaniu
włosów). Dla mnie niestety jest to sposób zbyt czasochłonny i nieprzyjemny, by
dłużej się w to bawić. Włosy u nasady mam sporo jaśniejsze niż na długości, ale
na szczęście przejście jest bardzo naturalne, dlatego póki co zamierzam pozwolić
włosom odrosnąć (szczególnie przy twarzy).
Ostatnio sięgnęłam po cassję
i całkiem możliwe, że to właśnie nią zastąpię hennę i indygo (bardzo podoba mi
się stan moich włosów po ziołach – są sypkie i błyszczące). Cassia ma takie
same właściwości pielęgnacyjne jak henna, ale nie barwi włosów (daje jedynie
złotą poświatę). O cassji na pewno jeszcze napiszę:-) Teraz zamierzam sięgać po
naturalne sposoby na to, by nieco rozjaśnić kolor moich włosów (miód, rumianek,
cytryna itd.).
PS. Dla zainteresowanych – moje
włosy po 1,5 miesięcznym eksperymencie są nadal w tak samo dobrej kondycji, co
przed (nie zauważyłam ich zniszczenia).
Ja właśnie zniechęciłam się gdy po pierwszym, drugim czy trzecim hennowaniu, ziołowa farba nadal wypłukiwała się w tempie ekspresowym... Pamiętasz może po ilu koloryzacjach henna przestała się wypłukiwać z Twoich włosów? I jak często nakładałaś wtedy hennę? :)
OdpowiedzUsuńPo hennę/mieszankę Khadi sięgnęłam po wcześniejszej koloryzacji henną/mieszanką Heenara. U mnie kolor stał się mniej więcej trwały po 3-4 koloryzacjach Khadi. Pierwsze dwa-trzy farbowania nakładałam zioła co 2 tygodnie, żeby kolor "wgryzł się" we włosy:-)
UsuńOoo będę musiała koniecznie tego wypróbować!
OdpowiedzUsuńCenne informacje. Bardzo podoba mi się ten wpis.
OdpowiedzUsuń