Złuszczający balsam do ciała
z 10% kwasem glikolowym to ostatni kosmetyk, który testowałam przy współpracy z
firmą Diagnosis. Jest to produkt, którego głównym zadaniem jest
wygładzenie skóry poprzez złuszczenie martwego naskórka.
Opinia producenta: Dzięki
delikatnej konsystencji Body Lotion 10 bardzo szybko się wchłania pozostawiając
skórę gładką i orzeźwioną. Zawarty w preparacie kwas glikolowy złuszcza
naskórek, pobudzając procesy regeneracyjne.
Korzyści: głębokie nawilżanie skóry, stymulacja odnowy komórkowej, zmiękczanie
i wygładzanie naskórka, rozjaśnianie przebarwień, efekt anti-aging, bardzo
szybko się wchłania, zmniejsza rozstępy, przeciwdziała
wrastaniu włosków po depilacji.
Uwaga: Kwas glikolowy może wywołać łagodne uczucie mrowienia lub zaczerwienienie
skóry. Objawy te związane są z aktywnym działaniem preparatu i są przemijające.
Nie należy stosować balsamu po depilacji lub na uszkodzoną skórę. Przy stosowaniu
preparatów złuszczających należy zrezygnować z opalania oraz stosować filtry
przeciwsłoneczne SPF 30. W przypadku dostania się preparatu do oczu przemyć
ciepłą wodą.
Skład
Aqua,
Glycolic Acid, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Caprylic/Capric Glycerides, Sodium Lauryl Sulfate, Isopropyl Palmitate, Propylene Glycol, Butyrospermum
Parkii Butter, Cera Alba, Citrus Limon Fruit Extract, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Alcohol Denat., Methylparaben,
Propylparaben, Imidazolidinyl
Urea.
Na początku składu: kwas glikolowy, emolienty, parafina, SLS (detergent), humektant (nawilża), masło shea, wosk pszczeli, ekstrakt z cytryny, emulgator, rozpuszczalnik i konserwanty.
Skład nie jest idealny, ale
ja się go zbytnio nie czepiam, jako, że nie jest to balsam stricte odżywczy, a
złuszczający.
*********
Zapach: Jest praktycznie niewyczuwalny. Kremowo-pudrowy,
lekko kwaśny.
Konsystencja: Rzadka, ale nie lejąca.
Wydajność: Całkiem niezła, głównie ze względu na
konsystencję.
Cena i
dostępność: Rozbieżność cenowa w
przypadku tego produktu jest bardzo duża. Ceny w zależności od sklepów wahają
się między 45 zł a 80 zł/200 ml. Dostępny
np. w aptekach online.
Moje wrażenia
Balsam GlySkinCare jest moim zdaniem
produktem przyjemnym w stosowaniu. Łatwo się go aplikuje, wchłania się
bardzo szybko, nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy, a jedynie delikatny
film. W chwilę po nałożeniu balsamu faktycznie czasem zdarza mi się odczuć chwilowe,
delikatne mrowienie skóry. Unikam jego stosowania na uszkodzoną (świeżo wydepilowaną)
skórę (szczypie) i stosuję go na wybrane partie ciała. Od razu po aplikacji
balsamu skóra staje się bardziej gładka, miękka i delikatniejsza (pewnie zasługa
parafiny). Nakładany zaraz po kąpieli chroni skórę przed utratą wilgoci, ma więc pośrednie
działanie nawilżające. Osobiście ograniczam rolę tego balsamu do złuszczania
martwego naskórka i pobudzenia procesów regeneracyjnych skóry. Od odżywiania
skóry mam choćby olejki.
Działanie złuszczające tego balsamu
oceniam bardzo pozytywnie. Właściwie od początku mogłam bez problemu sięgać po
niego codziennie (mam skórę raczej niewrażliwą). Mniej więcej po dwóch
tygodniach stosowania zauważyłam, że skóra jest wyraźnie gładsza, zdrowsza i
jaśniejsza (było to szczególnie widoczne na kolanach i łokciach). W tym
przypadku złuszczanie przebiega „dyskretnie” – brak widocznego łuszczenia i
suchych skórek.
Nie mam większych problemów skórnych (typu
rozstępy czy przebarwienia posłoneczne), więc nie jestem w stanie stwierdzić,
jak spisał by się ten produkt w takich przypadkach.
Podsumowując: Moim zdaniem jest to balsam, którym warto się zainteresować szczególnie u
progu wiosny:-) Skóra jest dzięki niemu zregenerowana i gładsza – efekt jest lepszy
niż po peelingach mechanicznych. Trzeba jednak pamiętać, żeby podczas kuracji
złuszczających pod żadnym pozorem się nie opalać i stosować wysokie filtry UV
(w przeciwnym razie zamiast zlikwidować przebarwienia, możemy dorobić się
nowych). Takie kuracje najlepiej przeprowadzać jesienią lub wczesną wiosną.
Miałam podobny balsam i też byłam z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, muszę się nim bliżej zainteresować ;)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie, zwłaszcza, żeby przygotować skórę na lato :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie - uwielbiam kwas glikolowy :) Dobrze sprawdzał się na twarzy, więc możliwe, że na ciele też byłoby cacy :)
OdpowiedzUsuńFiltrami i tak się smaruję, więc to mi nie przeszkadza :D
Hej, może ktoś w komentarzach byłby w stanie się wypowiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńPlanuję zacząć lepiej dbać o włosy. Są w przyzwoitej kondycji, ale zawsze mogłyby wyglądać lepiej. W związku z tym chciałam sobie ułożyć plan pielęgnacji, dość minimalistyczny, żebym się do tego nie zraziła. Nie zależy mi na niczym konkretnym (porost, zwiększenie objętości), tylko na poprawie ogólnej kondycji, a kosmetyki zamierzam co jakiś czas rotować.
Jako podstawę chcę stosować zdrową, pełną witamin dietę. Tutaj akurat mam pewną wiedzę, więc moje pytanie dotyczyć będzie tylko pielęgnacji z zewnątrz ;) Czy taki plan jest ok?
Mycie włosów co drugi dzień metodą OMO(+P), przy czym pierwsze "O" oznaczałoby po kolei odżywkę (np. w poniedziałek), maskę (np. w środę), odżywkę i olej. P to nic innego jak płukanka, ale jeszcze się w nie nie bawiłam i nie jestem pewna co do tej metody.
Ponadto codziennie zabezpieczać włosy serum silikonowym, wykonywać masaż skóry głowy i nie niszczyć włosów. Teraz, jak jest lato, pryskać mgiełką z filtrem UV i nie ruszać się z domu bez nakrycia głowy.
Do tego stosować regularnie wcierki.