Choć początek roku powitał
mnie masą różnorakich obowiązków, to jednak styczeń pod kątem pielęgnacji moich
włosów nie wypadł tak źle, jak można by przypuszczać:-)
Pielęgnacja moich włosów nie
zmieniła się diametralnie w porównaniu do zeszłego miesiąca, nie mniej jednak w
styczniu udało mi się wprowadzić pewną znaczącą zmianę – znów zaczęłam
regularnie olejować włosy!:-) Ja wiem, że dla większości włosomaniaczek to nic
specjalnie ciężkiego, dla mnie jednak biorąc pod uwagę natłok wszelakich obowiązków,
było to nie lada wyzwanie.
Teraz olejuję włosy dwa razy w
tygodniu na noc. W tym celu sięgam po dwa moje obecnie ulubione kosmetyki: różany tonik do twarzy Evree (bazuje na wodzie
różanej i substancjach nawilżających) oraz olej
Neem. Samo olejowanie nie przebiega u mnie w jakiś odkrywczy sposób – ot,
spryskuję włosy tonikiem, niewielkie porcje oleju wcieram najpierw w skórę głowy,
a potem we włosy. Staram się by olej dotarł do całej powierzchni skóry głowy i
możliwie każdego włosa – nie mniej jednak ma to dać efekt bardzo tłustych
włosów a nie włosów ociekających olejem. Po aplikacji oleju włosy rozczesuję
(co przy okazji pomaga równomiernie rozprowadzić olej na całych włosach) i
zaplatam w warkocz francuski. Olej z włosów zmywam dopiero rano.
Olej Neem nie
jest może zbyt komfortowy w użytkowaniu (jest gęsty, klei się i pachnie dość
intensywnie), jest jednak zbawienny w walce z problemami skórnymi. W moim
przypadku pomógł mi uporać się z nadmierną suchością skóry głowy i swędzeniem
nią spowodowanym (czapki i sezon grzewczy zrobiły swoje). Na długości także
sprawdza się dobrze – włosy są nawilżone, wygładzone, miękkie i błyszczące.
Plusem jest to, że po umyciu i wysuszeniu włosów zapach oleju praktycznie jest
niewyczuwalny. Olejowi Neem na pewno poświęcę osobny post, ponieważ jest on naprawdę
wartościowy.
Jeśli chodzi o inne nowości na
mej kosmetycznej półce to w styczniu do zabezpieczania końców włosów używałam serum z olejkiem makadamia i kolagenem z Bioelixire
– robi, co trzeba i ślicznie pachnie:-) Dodatkowo testuję też szampon Ochrona koloru” z serii Bania Agafii –
myje dobrze, ale jakoś nie jestem nim zachwycona.
W lutym zamierzam do mojej
pielęgnacji włosów włączyć Cerkogel30 (żel
złuszczający do skóry głowy), odżywkę do skóry głowy
Jantar zamiennie z wcierką Aktywne serum na porost
włosów Agafii. W kwestii olejowania włosów póki co chciałabym kontynuować
je w sposób niezmienny. I to tyle – w lutym i marcu zdecydowanie zamierzam
postawić na wzmocnienie włosów, nie mniej jednak kolejne aspekty pielęgnacyjne
wolę wprowadzać stopniowo, by weszły mi w nawyk – u mnie bogaty plan pielęgnacyjny
wprowadzany w życie z dnia na dzień prawie nigdy nie zostaje zrealizowany tak,
jak bym tego chciała. Czas więc zmienić strategię działania na metodę małych
kroków:-)
Śliczne włosy i takie proste:) O oleju Neem pierwsze słyszę.
OdpowiedzUsuńWidać ile pracy i pielęgnacji włożyłaś w swoje włosy :) tylko pozazdrościć
OdpowiedzUsuńŚliczne włosy, zazdroszczę i trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuń