Dawno już nie zamieszczałam na
blogu aktualizacji stanu moich włosów. Wszystko dlatego, że ostatnimi czasy
dość mocno odpuściłam sobie intensywną pielęgnację i właściwie nie było sensu
wrzucać na bloga comiesięcznego raportu. Jeśli jednak chcecie wiedzieć, co
zmieniło się w kwestii moich włosów w ostatnich kilku miesiącach – zapraszam do
lektury:-)
Wiecie, że z utęsknieniem
czekam, aż odrosną mi włosy po eksperymentach z henną Khadi. Wspominałam o tym,
w którymś z wcześniejszych postów – stwierdziłam, że w ciemnych włosach mi
zdecydowanie nie do twarzy. Jako typ lato byłam pewna, że źle mi będzie w
czarnym, ale miałam nadzieję, że ciemny brąz okaże się trafiony. Okazało się
jednak inaczej i po przeanalizowaniu moich zdjęć, doszłam do wniosku, że w
naturalnym jasnym brązie wyglądałam zdecydowanie lepiej (ciemne kolory włosów w
moim przypadku wymagają dość mocnego makijażu nawet na codzień). Rozpoczęłam więc
bardzo mozolny powrót do naturalnego koloru włosów. Trwa to już ponad dwa lata…
Różnica w kolorze włosów naturalnych i koloryzowanych henną jest ogromna. Aby szybciej pozbyć się tej bardzo ciemnej części włosów,
postanowiłam je dość mocno skrócić. W praktyce straciły więc na długości ok. 15
cm. Drugie tyle pozostaje jeszcze do ścięcia, ale różnica w kolorze włosów stała się znacznie delikatniejsza. Obecnie długość moich włosów
wynosi 64 cm. Bardziej już włosów nie
zamierzam skracać, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poczekać aż
odrosną. Staram się więc nieco przyspieszać ich porost wcierkami.
W maju i czerwcu stosowałam
zestaw Dermena (recenzja), w lipcu nie byłam już tak systematyczna i po
wcierki sięgałam rzadko. Teraz stosuję zamiennie lotion Demena i wodę brzozową
Kulpol. Ostatnio stosuję szampon Agafii na brzozowym propolisie – muszę
przyznać, że mocno kojarzy mi się z czarnym mydłem ziołowym, czyli jednym z
moich ulubionych myjadeł do włosów. Mam trochę takie wrażenie, jakby ten
szampon był rozcieńczoną jego wersją;-) Nie ma efektu wow, jak przy tym mydle,
ale jest naprawdę niezły. W kwestii odżywek do włosów obecnie stawiam raczej na
lekkie produkty, jak chociażby Balea brzoskwinia i kokos czy Joanna Naturia z
miodem i cytryną. Niestety zaniedbałam niemal całkowicie olejowanie włosów…
Rewolucja w życiu prywatnym, jakiej w ostatnich kilku miesiącach doświadczyłam
nie sprzyja intensywnemu dbaniu o siebie i w praktyce ograniczam się raczej do
niezbędnego minimum. Postaram się jednak wrócić do regularnego olejowania
włosów, bo to jeden z tych aspektów pielęgnacji, który przynosi naprawdę
wymierne rezultaty.
Plany na sierpień?
Chciałabym zintensyfikować
pielęgnację moich włosów, ostatnio nawet po maski sięgałam rzadko. Olejowanie
włosów chociaż co drugie mycie włosów byłoby super. Chyba znów w tym celu
sięgnę po oliwę z oliwek. Poza tym, na pewno chciałabym pamiętać o regularnym
stosowaniu wcierki na porost włosów. I to tyle. O konkretnym, bardziej
wzmożonym planie pielęgnacji pomyślę na jesień;-)
Śliczne włosy, długie i lśniące:)
OdpowiedzUsuńAle piękne masz włosy! :)
OdpowiedzUsuńPiękne włoski <3 i widze że masz różowego fructisa :D u mnie akurat się nie sprawdził ;/
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie metamorfozy, świetna przemiana.
OdpowiedzUsuń