Dziś zaprezentuję Wam moją nową wcierkę wzmacniającą,
o której wspominałam przy okazji ostatniej aktualizacji włosów. Do tego typu
wcierki zbierałam się ładnych kilka miesięcy, głównie ze względu na jej
podstawowy, dość specyficzny składnik – sok z cebuli;-) O wcierkach bazujących na
cebuli można naczytać się wiele dobrego. Większość
stosujących je osób zaobserwowało imponujące efekty, począwszy od zahamowania wypadania
włosów, wysyp tzw. baby hair, aż po znaczne przyspieszenie ich wzrostu. Jednak o zapachu długo pozostającym
na włosach po zastosowaniu kuracji cebulą krążą w Internecie jeszcze bardziej
przerażające legendy niż te, dotyczące czarnej rzepy;-) I właśnie tego zapachu
obawiałam się najbardziej. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że opisy aromatów
pozostawionych przez czarną rzepę są mocno przesadzone (sprawdziłam na sobie),
za to opisy pozytywnych efektów już nie, postanowiłam dać szansę także cebuli;-)
Co znalazło się w mojej wcierce?
Cebula to najstarszy i jeden
z najbardziej skutecznych środków na porost włosów. Sok z cebuli jest bogaty w siarkę,
która zwiększa produkcję tkanek kolagenowych, a tym samym przyczynia się do
ponownego wzrostu włosów.
W 2002 roku przeprowadzono
eksperyment wśród grupy osób cierpiących na łysienie plackowate. Aż 73%
badanych zauważyło zarastanie miejsc dotkniętych chorobą.
Czosnek jest powszechnie znany jako lekarstwo w celu zmniejszenia wypadania włosów. Zwiększa również regenerację nowych włosów i ułatwia krążenie skóry głowy.
Miód jest naturalną substancją zatrzymującą wilgoć, dlatego dba o odpowiedni poziom nawilżenia włosów. Przywraca włosom połysk, wzmacnia je, odżywia i wygładza. Miód posiada także właściwości antybiotyczne, hamuje rozwój bakterii, wirusów
i grzybów, dlatego wspomaga walkę z łupieżem.
Kamfora ma działanie absorbujące
i hamujące enzym alfa-redutasi, jeden z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za utratę włosów; stymuluje ukrwienie, przeciwdziała zapaleniom, działa antyoksydacyjnie.
Olejek eukaliptusowy działa bakteriobójczo, przeciwgrzybicznie
i antywirusowo, leczy stany zapalne skóry, pobudza krążenie krwi (a tym samym dotlenia cebulki włosów i przyspiesza porost włosów), łagodzi swędzenie skóry, pomaga zwalczyć łupież, reguluje wydzielanie sebum.
i antywirusowo, leczy stany zapalne skóry, pobudza krążenie krwi (a tym samym dotlenia cebulki włosów i przyspiesza porost włosów), łagodzi swędzenie skóry, pomaga zwalczyć łupież, reguluje wydzielanie sebum.
Przepis
Są dwa podstawowe sposoby na zrobienie wcierki
cebulowej. Pierwszy to po prostu połączenie świeżo wyciśniętego soku z cebuli z
jakimś alkoholem lub gotową wcierką bazującą na alkoholu. Drugą opcją jest
pozyskanie soku z pomocą miodu. Ja na początek skorzystałam z tej drugiej opcji.
Do słoika (z ciemnego szkła) wrzuciłam pokrojoną w
paski cebulę, dodałam łyżkę miodu, pół szklanki ciepłej wody i trzy posiekane
ząbki czosnku. Wszystko wymieszałam, zakręciłam słoik
i odstawiłam go w ciepłe miejsce. Po dwóch dniach zlałam sok do buteleczki, dodałam kilka kropel olejku eterycznego eukaliptusowego i kieliszek spirytusu kamforowego. Te dwa ostatnie składniki dodałam z myślą o przedłużeniu świeżości wcierki oraz by zneutralizować charakterystyczny zapach cebuli. Szczerze przyznam, że byłam zaskoczona tym, jak bardzo spirytus kamforowy jest w stanie „ugasić” ostry zapach cebuli. Oczywiście wcierka nadal pachnie cebulą i kamforą, ale zapach jest dużo mniej intensywny:-)
i odstawiłam go w ciepłe miejsce. Po dwóch dniach zlałam sok do buteleczki, dodałam kilka kropel olejku eterycznego eukaliptusowego i kieliszek spirytusu kamforowego. Te dwa ostatnie składniki dodałam z myślą o przedłużeniu świeżości wcierki oraz by zneutralizować charakterystyczny zapach cebuli. Szczerze przyznam, że byłam zaskoczona tym, jak bardzo spirytus kamforowy jest w stanie „ugasić” ostry zapach cebuli. Oczywiście wcierka nadal pachnie cebulą i kamforą, ale zapach jest dużo mniej intensywny:-)
Do wcierki można także dodać napar z kawy, który także
ma za zadanie zneutralizować nieco zapach cebuli. Ja sama jeszcze tej opcji nie
próbowałam, ale mój przepis z pewnością jeszcze ewoluuje;-)
Pierwsze wrażenia
Wcierkę stosuję już od tygodnia. Nakładam ją zwykle na
jakieś dwie godziny przed myciem włosów (w moim przypadku co drugi dzień). Wcierkę
aplikuję przy pomocy pipety, tylko i wyłącznie na skórę głowy. Pipeta jest w
tym przypadku bardziej pomocna niż typowa butelka z aplikatorem – zależy mi na
tym, by na skórę głowy wylewać tylko tyle wcierki, by dotarła do skóry głowy,
ale nie wsiąkała we włosy. Taki sposób jest moim zdaniem wystarczający, by
włosy nie „pachniały” cebulą. Ja sama na pewno nie odważyłabym się nałożyć
cebuli na całe włosy w postaci maseczki. Jest to często spotykany przepis, ale
dość ryzykowny. Prawie na pewno zapach cebuli byłby wyczuwalny na włosach
jeszcze długo po ich umyciu, zwłaszcza przy zwiększonej wilgoci na zewnątrz.
Jak już wspomniałam wcierkę aplikuję małymi porcjami
miejsce przy miejscu na całej skórze głowy. Po wykonaniu masażu czuję jedynie
delikatne mrowienie skóry głowy. Przypuszczam, że świeży sok z cebuli byłby
bardziej intensywny w działaniu, ale i taka wersja sprawdza się nieźle. Niestety
moja wersja wcierki cebulowej skleja włosy u nasady i dlatego stosuję ją wieczorem
przed myciem włosów.
Póki co wcierkę stosuję regularnie i cierpliwie czekam
na pierwsze efekty;-)
Stosowałyście kiedyś
cebulową wcierkę?
Jak się sprawdziła?:-)
Mam nadzieje ze będą super efekty:) ja stosowalam wcierke cebulowa,ale dawno temu ale bez dodatkow zapachowych i zapamiętalam tylko przykry zapach przy każdym zmoczeniu glowy:D moze kiedys znow sprobuje pokombinowac,bo efekty mogą być świetne
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc tego zapachu nie czuję już po umyciu włosów:-) Spirytus kamforowy naprawdę w dość dużym stopniu zneutralizował intensywny zapach cebuli. Ja jestem bardzo ciekawa, czy w moim przypadku też będzie efekt wow;-)
Usuńnie przekonałabym się do takiej wcierki ze względu na zapach ;)
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie byłoby podobnie aczkolwiek jestem ciekawa efektów.
UsuńJa chyba też bym się nie przekonała :-P
Usuńhmm może i bym się skusiła, na razie jestem jeszcze przed stosowaniem wcierek, ale czaję się na jakąś :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też robiłam wcierkę z soku z cebuli, skrzypu i pokrzywy i kozieradki. Do tego trochę radicala. Mam nadzieje, że coś da:) Czekam na efekty Twojej:)
OdpowiedzUsuńDaj znać w takim razie jak sprawdzi się Twoja wersja:-)
UsuńTeraz wcieram rzepę (z Joanny ;)). Pod koniec kuracji dołożę trochę soku z cebuli i czosnku, zobaczymy...
OdpowiedzUsuńNie znałam takiej wcierki, czekam na relację po kuracji. Ciekawią mnie efekty :)
OdpowiedzUsuńZapach z pewnością nie jest przyjemny :D nigdy wcześniej nie stosowałam takiej wcierki do włosów z cebuli, muszę nadrobić zaległości, pewnie stosowana systematycznie może poprawić kondycję włosów :) kiedyś zrobiłam sobię maskę z dużą ilością oliwy- zapach chodził za mną przez dwa dni :(
OdpowiedzUsuńNiestety to, czy zapach będzie się utrzymywał na włosach zależy od tego czy sok z cebuli nakładamy tylko na skórę głowy (tak, jak ja), czy też na włosy oraz od ich struktury - włosy delikatne i zniszczone będą bardziej wchłaniać mocne zapachy.
UsuńA ja z chęcią wypróbuję :) Mnie tam niestraszne najstraszniejsze zapachy, jeśli mogą pomóc moim włosom :)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania:-) Co prawda do cebuli podchodziłam nieco sceptycznie, ale skoro nie czuć jej zapachu po umyciu włosów to spokojnie jestem w stanie przeżyć jej zapach podczas aplikacji wcierki. W końcu już nie takie rzeczy miałam na głowie;-)
UsuńStosowalam kiedyś wcierke ze świeżego soku z cebuli, wytrwałam miesiąc, bo smrodu skóry głowy nie mogłam znieść... wystarczyło że trochę się spocilam albo że dopadły mnie 3 krople deszczu- smród nie do zniesienia. Aje twoja wcierka brzmi zachęcają, myślę że problem brzydkiego zapachu jej nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńz tym smrodem za przeproszeniem można sobie poradzić, jest parę myków na to, a cebula rzeczywiście działa i to nawet na łysienie plackowate (tak w każdym razie wynika z jednego badania :-))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCzytalam gdzies, ze wystarczy pokroic cebule i odstawic np.na noc do lodowki. Puszcza sok, ktory zostaje bez zwiazkow eterycznych
OdpowiedzUsuńCzytalam gdzies, ze wystarczy pokroic cebule i odstawic np.na noc do lodowki. Puszcza sok, ktory zostaje bez zwiazkow eterycznych
OdpowiedzUsuńU mnie z wcierkami jest ciężko.Nie chce mi się ich wcierać,ale muszę zacząć i zaobserwować czy coś w ogóle podziałają.Zrobiłam sobie wcierkę z samego czosnku,ale wtarłam tylko raz i na tym koniec,wcierka z Jantar stoi użyta tylko 2 razy,wkurza mnie dozownik z,którego tak strasznie wolno wypływa płyn,ze odechciewa mi sie.Mam tą wcierkę z jantar więc użyję jej jako bazy,a powiedz mi proszę czy zamiast kamfory można dodać np naftę kosmetyczną ?
OdpowiedzUsuńKamfora może podrażniać, podobnie jak nafta kosmetyczna, dlatego nie każdy może ją na skórę głowy nakładać. Do Jantara wypróbuj strzykawkę 5ml (oczywiście bez igły) - po wyjęciu dozownika z butelki Jantara, strzykawka idealnie mieście się w szyjce butelki, co ułatwia aplikację.
Usuńzapach cebuli podobno neutralizuje płukanie wodą z octem jabłkowym dodanym do ostatniego płukania
OdpowiedzUsuńniestety nieprawda, ja tak robię i cebulę czuję nadal
UsuńUrosły Ci włosy w końcu ? Bo ja stosuje wcierke jantar, czasami drożdże i czasami wcierke z oleju kokosowego i rycynowygo
OdpowiedzUsuńWłosy mam długie jak widać, więc tak bardzo znów mi nie zależy na super poroście:-)
UsuńPodsumowanie tej kuracji było tutaj:
http://my-hair-secrets.blogspot.com/2014/09/wcierka-z-cebuli-i-czosnku-podsumowanie.html