Wiecie, że mam naturę
eksperymentatora;-) Wiele dziwnych specyfików lądowało na mojej głowie, dużo
ziół. Staram się jednak nie przesadzać, nie zawsze warto ryzykować, bo można
uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Początkowo do pomysłu wykorzystania maści
końskiej w formie wcierki do skóry głowy podchodziłam bardzo sceptycznie. Jej
zastosowanie w ten sposób jest bardzo kontrowersyjne. W końcu po wielu
przeczytanych recenzjach (bardzo pozytywnych) postanowiłam spróbować sama. Maść końska może silnie podrażniać, ale ja mam skalp
raczej mało wrażliwy, a i przed samym nakładaniem jej na skórę głowy zrobiłam
kilka prób uczuleniowych. Tak zaczęła się moja przygoda w tym
specyfikiem;-)
PS. Zaznaczę tylko, że
analizuję tutaj produkt po zmianie składu, bo właśnie taki kupiłam.
PPS. Wpis z racji jego dużej
objętości postanowiłam podzielić na dwa. Dziś część pierwsza.
Dlaczego właśnie maść końska?
– trochę o produkcie i o moich
pobudkach, dla których po niego sięgnęłam
Maści końskich na naszym rodzimym rynku jest wiele, dlatego na początek pokrótce opiszę produkt, o który chodzi.
Szwajcarska Końska maść Herbamedicus - wersja rozgrzewająca.
Od
producenta: Szwajcarska Końska maść Herbamedicus to
unikalny balsam wyprodukowany z 25 rodzajów ziół. Jest produkowana według
tradycyjnej szwajcarskiej receptury. Końska maść łączy działanie kojące olejków
eterycznych z pozytywnym działaniem wyciągów z ziół. Zrównoważona zawartość
substancji aktywnych gwarantuje szeroki zakres działania i dużą moc preparatu.
Maść końską oczywiście
stosuje się zewnętrznie. Jest tradycyjnie pomocna przy: problemach ze stawami,
mięśniami i kręgosłupem, w stanach reumatycznych i dolegliwościach nerwu
kulszowego.
Z własnego doświadczenia
wiem, że ta wersja maści końskiej świetnie sprawdza się w tej roli. Korzystam z niej przy bólach stawów i mięśni – silnie
rozgrzewa i łagodzi ból. Ta kwestia ostatecznie przekonała mnie do
kupienia całkiem dużego opakowania maści końskiej (300 ml, koszt 20-30 zł,
najtaniej chyba w Biedronce), w końcu jeśli maść nie sprawdzi się na skórze
głowy to i tak się przyda:-)
Maść końska ma landrynkowo
różowy kolor i kamforowy zapach, ma konsystencję gęstego żelu.
A dlaczego maść końska
miałaby być stosowana na skórę głowy?
Odpowiedź jest prosta – bo
pobudza krążenie, a to w dużej mierze warunkuje skuteczność wielu specyfików
stosowanych na porost włosów. Podkreślam jednak, że decyzję o jej stosowaniu w
ten sposób lepiej dokładnie przemyśleć i wcześniej wykonać nawet kilka prób
uczuleniowych - maść końska naprawdę zawiera dużo składników, które mogą silnie
podrażniać.
Co „siedzi” w maści końskiej?
Skład: Aqua, Glycerin, Symphytum
Officinale Root Extract, Aesculus Hippocastanum Seed Extract, Alcohol denat., Carbomer,
Phenoxyethanol,
Ethylhexylglycerin, Abies
Alba Leaf Oil, Camphor, Polysorbate 80, Imidazolidinyl Urea, Mentha
Piperita Oil, Juniperus Communis Fruit Oil, Sodium Hydroxide, Thymus Vulgaris
Oil, Arnica Montana Flower Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Scutellaria Baicalensis Extract, Echinacea
Purpurea Extract, Agrimonia Eupatoria
Extract, Calendula Officinalis Flower
Extract, Pinus Pumila Twig Leaf Oil, Polygonum Bistorta Root Extract, Citrus Limon Fruit Oil, Citrus
Grandis Peel Oil, Pinus Mugo Twig Oil,
Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Lavendula Angustifolia Oil, Calluna Vulgaris Extract, Cl 16185, Ribes Nigrum Fruit Extract, Peg-12 Dimethicone, Chamomilla
Recutita Flower Extract, Limonene,
Linalool, Capsicum Frutescens Fruit Extract,
Cinnamomum Zeylanicum Bark Oil.
W składzie znajdziemy: sub. nawilżającą, ekstrakt z żywokostu lekarskiego,
ekstrakt
z kasztanowca
zwyczajnego, alkohol (tzw. promotor
przejścia), zagęszczacz, konserwanty (max. stężenie 1%, Imidazolidinyl
Urea – 0,6%), olejek z jodły pospolitej, kamfora, emulgator, olejek z mięty pieprzowej, olejek z owoców jałowca, regulator pH, olejek tymiankowy, ekstrakt z arniki górskiej, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, wyciąg z tarczycy bajkalskiej, ekstrakt z jeżówki purpurowej, ekstrakt z rzepiku pospolitego, ekstrakt z nagietka lekarskiego, olejek z sosny karłowej, wyciąg z korzenia rdestu wężownika, olejek cytrynowy, olejek grejpfrutowy, olejek z kosodrzewiny, olejek rozmarynowy, olejek lawendowy, ekstrakt z wrzosu, barwnik, ekstrakt z czarnej porzeczki, ekstrakt z rumianku pospolitego, zapach, ekstrakt z papryczki chili, olejek cynamonowy.
Jak widać w składzie mamy całe bogactwo
roślinnych ekstraktów i olejków eterycznych. Choć większość ekstraktów (poza
żywokostem i kasztanowcem) znajduje się w ilościach poniżej 1%, nie znaczy to,
że one nie mają szansy zadziałać. Olejki eteryczne, kamfora czy ekstrakt z
papryczki chili mają silne działanie już w niewielkich dawkach (i to one w tej
mieszance mogą być w dużej mierze odpowiedzialne za silne reakcje alergiczne).
Jak już wspominałam maść końska działa
przede wszystkim rozgrzewająco i choćby tylko przez to, że pobudza krążenie
krwi będzie działać wzmacniająco na włosy. Oczywiście trzeba także wspomnieć,
że większość z ekstraktów występujących w mieszance ma dobry wpływ na skórę i
włosy.
Żywokost regeneruje i ułatwia gojenie się ran. Kasztanowiec i arnika poprawiają krążenie krwi, wzmacniają naczynia
krwionośne. Kamfora, cynamon i chili pobudzają krążenie, działają
rozgrzewająco. Olejki eteryczne z mięty, rozmarynu, lawendy, tymianku, jałowca, cytryny i grejpfruta działają wzmacniająco na włosy, wspomagają porost. Rumianek i nagietek łagodzą i ułatwiają
gojenie się ran.
Część druga: klik.
Część druga: klik.
Już kolejny raz natykam się na pomysł nakładania maści końskiej na skórę głowy. Myślę, że jeśli kiedyś będzie mi zależało na szybkim przyroście, to ją wypróbuję (oczywiście wykonam próbę uczuleniową).
OdpowiedzUsuńjakoś nie mogę się na to zdecydować xd
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńJa wcieram i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do wypróbowania tego specyfiku, czekam na dalszy ciąg postu
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że jest różowa, ale raczej się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńużywałam! rekord - 4 cm w miesiąc :) uwielbiam tę maść!! ale od czasu jak nie ma saszetek w rossmmanie to nie kupuję:(
OdpowiedzUsuńJa się ciągle zastanawiam nad zastosowaniem tej metody. Trochę się boję, że to może wzmożyć wypadanie...
OdpowiedzUsuńJa bym się też bała biorąc pod uwagę wymienione w pierwszej kolejności składniki (których jest najwięcej w produkcie). Wolę olejowanie włosłow, zdecydowanie.
UsuńZaciekawiłaś mnie ta metodą pobudzania wzrostu jednak mam pewne obawy przed wypróbowaniem ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się odważę. :)
OdpowiedzUsuńDziwne ale przedwczoraj właśnie czytałam o maści jako wcierce i zaopatrzyłam się w nią:) patrzę, a tu wpis u Ciebie:D
OdpowiedzUsuńKiedys wyprobuje, gdy wykoncze na porost to co mam. Uwielbiam zapach masci konskiej ;)
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym, ale boję się, że wypadną mi włosy :p Tak właśnie reagują na masaż skalpu. Póki co, próbuję zdrowszej diety, a maść końską stosuję tylko na kolana ;-) W każdym razie, trzymam kciuki za dziewczyny, które się odważyły :-)
OdpowiedzUsuńMoze kiedyś się na to zdecyduję ;)
OdpowiedzUsuńMnie mogłaby wysuszyć, trochę się boję :)
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*
Kamfora mocno uczula nawet po jakimś czasie. Nie lepiej potraktować włosy gorczycą po prostu? ;) Jednak co naturalne to naturalne
OdpowiedzUsuńGorczycę mam w postaci oleju musztardowego i choć go lubię za efekty, jakie daje na moich włosach to nie potrafię zanieść jego zapachu...dlatego z pewnością nie dałabym rady go stosować regularnie.
UsuńCo do kamfory to stosuję maść końską niemal od miesiąca i póki co nie widzę żadnych skutków niepożądanych.
Mnie na przykład swędziała i szczypała skóra głowy po masce Biovax, więc końska maść odpada. Zresztą ja raczej wątpliwie podchodzę do rzeczy które mają tyle w składzie i na początku Alcohol Denat, który nie dość,że może powodować podrażnienia to jeszcze uczulenia i wysuszenie włosów.
UsuńJa mam odporną skórę, używam tej maści jako wcierki ale niestety nie regularnie i nie mogę stwierdzić czy są efekty ale krzywdy mi nie zrobiła :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie żeby wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz ją nałożyłam i czuje tylko ciepło , zobaczymy co dalej ;) Paulina ;*
OdpowiedzUsuńWłaśnie siedze z maścią na głowie :) stosuje ją drugi raz, wiec o efektach nic nie powiem, ale maść mnie nie uczuliła, czuję ciepło, skóra głowy się zaczerwieniła, ale myślę, że to normalne, bo nakładając ją na kolana również robią się czerwone. Według mnie jest bezpieczna, skóra nie boli, nie piecze, nie swędzi, a do tego ciepła trzeba się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuń