Od
producenta: Tajemnicą skuteczności maseczki regenerującej BIOVAX
do włosów ciemnych są jej składniki: ekstrakt z alg brunatnych, proteiny
jedwabiu, olejek ze słodkich migdałów, miód, henna i filtr UV.
Efekty
na włosach:
• pogłębiony
i ożywiony kolor,
• ochrona
przed płowieniem w wyniku działania promieni UV,
• naturalny,
piękny połysk,
• zregenerowane
i nawilżone włosy.
Skład
Aqua, Cetyl Alcohol,
Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cetrimonium
Chloride, Fucus Vesiculosus
Extract, Hydrolyzed Silk, Mel Extract, Prunus Amygdalus
Dulcis Oil, Lawsonia Inermis Leaf Extract,
Polyquaternium-59, Glycerin,
Acetylated
Lanolin, Butylene Glycol, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol,
Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Imidazolidinyl Urea, Citric
Acid, Triethanolamine, Linalool, Mica, Cl77891, Cl 77491.
W składzie znajdziemy: emolienty, emulgator, antystatyk,
ekstrakt z morszczynu
pęcherzykowatego, proteiny jedwabiu, miód, olej migdałowy,
ekstrakt z henny, filtr
UV, humektant, zapach, konserwanty, regulator pH, pigment
mineralny, barwniki.
Skład mojej maski różni się od tego, który można
przeczytać choćby na Wizażu czy stronie producenta. Jest tutaj więcej protein
niż olejku migdałowego (nad czym trochę ubolewam). Nie mniej jednak ogólnie
skład w mojej wersji wygląda lepiej, choćby dlatego, że wszystkie substancje
aktywne są tutaj przed zapachem (czyli mają szansę zadziałać). Najważniejszą
zmianą w składzie jest przemieszczenie alg, które wcześniej można było znaleźć dopiero po
zapachu – teraz znajdują się na 6 miejscu w składzie i są na pierwszym miejscu
w stosunku do innych składników aktywnych.
Maska będzie działać bardziej regenerująco (proteiny)
i sprzyjać ochronie koloru włosów. Warto wspomnieć, że wersja do włosów
wypadających ma znacznie bardziej nawilżający skład (recenzja klik).
Najciekawsze składniki i ich wpływ na
włosy:
Morszczyn pęcherzykowaty – to
glon należący do brunatnic, zawiera związki jodu, potas,
magnez, wapń, żelazo oraz witaminy: B1, B2, C, K. Algi nasilają syntezę
keratyny, co zapobiega nadmiernej łamliwości włosów. Sprzyja
procesom regeneracji i odbudowy włosów.
Miód – jest naturalną substancją
zatrzymującą wilgoć, dlatego dba o odpowiedni poziom nawilżenia naszych włosów.
Przywraca włosom połysk, wzmacnia je i wygładza.
Olej migdałowy – wygładza, nabłyszcza, nawilża i zmiękcza włosy.
Henna – odżywia skórę głowy, wzmacnia
cebulki włosów, zapobiega łupieżowi, stwarza dodatkową objętość, czyniąc włosy
bardziej gęste i puszyste. Henna ułatwia aktywnym
składnikom wnikanie do wnętrza włosa i jego cebulki.
*********
Opakowanie: Plastikowy słoik z dość kiepskim zamknięciem.
Zapach: Jakby
gruszkowo-kwiatowy? W moim odczuciu niezbyt przyjemny, ale dość delikatny, więc
nie ma dramatu;-)
Konsystencja: Gęstawa, trochę jak budyń. Maska ma jasny, brzoskwiniowy kolor.
Wydajność: Podobnie jak w przypadku jej siostry (do włosów wypadających) – słaba,
szczególnie biorąc pod uwagę długość moich włosów.
Cena i dostępność: ok. 15-20 zł/250 ml Dostępna w aptekach i drogeriach.
Najekonomiczniej jest najpierw wypróbować maseczkę w saszetkach (2 zł/20 ml),
a potem, jeśli maska się sprawdzi kupić od razu opakowanie 500 ml za ok. 25 zł.
Moje wrażenia
Podobnie jak do innych masek
Biovax tak i w tym wypadku, do opakowania dołączony jest foliowy czepek. Maskę
można stosować na dwa sposoby i w każdej opcji sprawdza się dobrze, choć
osobiście preferuję tę drugą opcję.
Można stosować ją jako odżywkę na kilka minut po umyciu włosów –
działa dobrze – dociąża nieco włosy, są błyszczące,
elastyczne i miękkie (niestety trochę słabo nawilża).
Jako typowa
maska (nakładana na 15-30 minut pod czepek i turban termalny lub ciepły
ręcznik) sprawdza się lepiej – włosy są wtedy
lepiej nawilżone (szczególnie jeśli do maski dorzucę jeszcze trochę oleju),
bardziej mięsiste i błyszczące. Nie obciąża włosów (chyba, że jest
trzymana zbyt długo i nałożona w zbyt dużej ilości u nasady włosów).
Jeśli chodzi o pogłębienie
koloru to ja takowego nie zauważyłam, ale zaobserwowałam coś innego:-) Maskę
stosowałam najczęściej w czerwcu i lipcu jeszcze przed farbowaniem włosów henną
i choć moje włosy mają dość dużą skłonność do jaśnienia w słońcu – nic takiego
w tym roku nie nastąpiło:-) Po dwóch letnich
miesiącach nie zauważyłam żadnego płowienia włosów, nawet na końcach. To duży
plus dla tej maski:-) Z końcem lipca zaczęłam hennować włosy, ale
niestety nie zauważyłam, żeby ta maska miała jakiś wpływ na stopień utrzymania
się koloru na moich włosach.
Podsumowując:
Jest
to bardzo dobra maska, choć nie idealna.
Mogłaby lepiej nawilżać, ale i tak pewnie jeszcze nie raz sięgnę po tę
maskę, szczególnie w miesiącach letnich:-)
PS. W
kwestii składów – maseczki Biovax mają nowe składy, sprawdziłam skład wersji do
włosów suchych i zniszczonych (mam w saszetce) i on także się różni – jest
więcej miodu i cynamonu, po nich występuje olejek migdałowy. Biovax z olejkami
pozostał taki sam. Ogólnie zmiany składów jak widać na plus, co nieczęsto się
zdarza:-)
Moim włosom biovaxy chyba zbytnio nie służą. Ten do ciemnych włosów dostałam od koleżanki, bo u niej wywoływał puch, a ja u siebie nie zauważyłam żadnych zmian. Może jeszcze kiedyś go kupię, ale raczej nie prędko.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Właśnie mam wrażenie, że te składy się zmieniają, saszetki mają inne, czasem duże opakowania mają inne ,szaleństwo no ;)
OdpowiedzUsuńMoim ukochanym biovaxem jest ten z keratyną i jedwabiem, nie lubię za to olejowego ;) Saszetkę Twojego do włosów ciemnych mam, ale jakoś nie mogę się zabrać za zużycie :)
Pozdrawiam :)
To właśnie w moim odczuciu bardzo niefajna sprawa...chociaż w przypadku Biovaxów dramatu nie ma, bo składy były dobre, a te, z którymi się spotkałam są nawet lepsze. Niestety ostatnio spotkało mnie niemałe rozczarowanie po zakupie litrowej maski Stapiz...zmienili skład, na 4 miejsce w składzie wskoczył alkohol, którego wcześniej w ogóle nie było...
UsuńRównież pozdrawiam:-)
Musze wyprobowac, zwlaszcza, ze mowisz, ze wlosy nie jasnieja na sloncu po niej;)
OdpowiedzUsuńWłosy nie jaśnieją (nie płowieją), ponieważ maska zawiera ochronę przeciwsłoneczną.
UsuńJeszcze jej nie miałam ale chcę wypróbować na moich włosach :) a także inne maski, może po zmianie składu zadziałają lepiej
OdpowiedzUsuńMiałam ją, ale jeszcze ze starszym składem :) Najczęściej stosowałam ją do mieszania z czymś, ale może po zmianach zadziałałaby lepiej :) Opowiadasz o wielu zaletach, więc może faktycznie teraz by coś dała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam też do mnie na NdW z dziwnym "aktywatorem gęstości" w roli głownej :)
Kiedyś maska od nich uratowała mi włosy;).
OdpowiedzUsuńMi też i jestem wierna Biovaxom od lat.
UsuńDobrze wiedzieć o zmianie składów, tej wersji maseczki nie miała :)
OdpowiedzUsuńSkusze się na ta wersję jak trochę pozuzywam to co mam ;) wejsja z olejami nie przypadła mi do gustu ale przeciw wypadaniu wspominam dobrze
OdpowiedzUsuńJa maskę zdecydowanie wolę traktować jak maskę, niż odżywkę. Moja ulubiona do regenerująca latte, chociaż ostatnio używam ich szamponu i odżywki Professional Therapy i właściwie nie jest mi już tak często potrzebna- raczej nakładam przed dużym wyjściem, bo moje włosy i tak są po tym duecie w świetnej kondycji :)
OdpowiedzUsuńTeż mam tą maseczkę od L'biotica i mega jestem zadowolona. Zabieram się do testów Proffesional Therapy, bo też słyszałam, że dobry jest ten duet!
OdpowiedzUsuńA Ja jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Na początku kupiłam z ciekawości próbkę w saszetce a później już większe opakowanie. ;) Świetnie nawilża włosy nadając im blask a co do koloru zdecydowanie przyciemnij może bardziej zabrzmi pogłębił mój kolor włosów, które z natury są ciemne, ciemny brąz. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń