Woda brzozowa to druga
wcierka Kulpolu, po którą sięgnęłam. Płyn L-102 okazał się być bardzo dobrym
produktem, jak sprawdziła się jego brzozowa siostra?:-)
Od
producenta: Woda brzozowa na bazie naturalnego soku z
brzozy odświeża skórę głowy i zmniejsza przetłuszczanie włosów, wzmacnia
cebulki włosowe.
Skład
Alcohol, Water, Succus Betulae,
Fragrance.
W składzie znajdziemy:
alkohol (pełni rolę rozpuszczalnika, konserwantu, ułatwia wnikanie
substancji aktywnych), wodę, sok z brzozy i zapach.
Sok z brzozy – działa
odkażająco, reguluje pracę gruczołów łojowych ograniczając przetłuszczanie się włosów,
ogranicza powstawanie łupieżu, zmniejsza wypadanie włosów, łagodzi stany
zapalne skóry głowy. Ma także działanie antyseptyczne, przeciwzapalne i
oczyszczające. Dzięki zawartym w nim garbnikom i olejkom eterycznym działa
pobudzająco na porost włosów.
*********
Opakowanie: Plastikowa, przeźroczysta buteleczka z kiepskim dozownikiem. Najlepiej
przelać płyn np. do buteleczki po kuracji Rzepa Joanny albo aplikować
strzykawką.
Zapach: Alkoholowo-ziołowy.
Wydajność: Porównywalna do wydajności płynu L-102. Jedna buteleczka
wystarczyła mi na 1,5 miesiąca (raz dziennie).
Cena i dostępność: Kosztuje ok. 5-7 zł/125 ml Wcierki Kulpol to
kosmetyki trudnodostępne, dlatego ja zamawiałam je przez Internet i polecam
sklep polskie-kosmetyki.pl
Moje wrażenia
W zasadzie to woda brzozowa ma w moim odczuciu bardzo
podobne działanie do płynu L-102. W ostatnim miesiącu przyrost
moich włosów utrzymał się na tym samym poziomie (2 cm), co jest wynikiem
dobrym, choć nie rewelacyjnym (z drugiej strony moje włosy zawsze były dość
oporne na przyspieszacze). Znów pojawiło się trochę
króciutkich baby hair (mają max. 1 cm długości). Cieszę się, że w końcu
coś faktycznie „porusza moje włosy”;-) Choć warto zaznaczyć, że i MSM pewnie
się do tego stanu przyczynia (biorę od trzech miesięcy).
Woda brzozowa ma jednak pewną przewagę nad płynem
L-102. Otóż, nie obciąża/oblepia ona włosów u
nasady. W przypadku L-102 co prawda nie było dramatu, ale jednak dzięki
temu wodę brzozową polubiłam bardziej:-)
Moja skóra głowy dobrze reaguje na wcierki alkoholowe –
nie zauważam przesuszenia, podrażnienia czy
szybszego przetłuszczania się. Wręcz przeciwnie – wydaje
mi się, że włosy faktycznie są dłużej świeże (choć zmiana nie jest
imponująca – i tak myję włosy co drugi dzień).
Reasumując: Wodę brzozową Kulpol polubiłam
nawet bardziej niż płyn L-102, głównie ze względu na przyjemniejsze stosowanie.
Pod względem działania wydaje mi się, że obie wcierki są podobne. Jednak jako,
że są to wcierki bazujące na dużej ilości alkoholu, nie polecam ich osobom z
przesuszoną i wrażliwą skórą głowy.
PS. Z tej serii mam jeszcze w swoich zbiorach wodę
pokrzywową. Ta jednak będzie musiała trochę poczekać na swoją kolej, ponieważ teraz zrobię przerwę w stosowaniu alkoholowych wcierek - szkody mi nie robią,
ale przerwy i tak lepiej robić, bo skóra głowy w końcu może się obrazić;-)
Tej nie używałam, ale L-102 sprawdziła się bardzo fajnie na moich włosach, chyba czas do niej powrócić :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam używanie wody brzozowej, ale mam z innej firmy:)
OdpowiedzUsuńNie znałam wcześniej jej właściwości.
OdpowiedzUsuńKuszą mnie wszystkie wcierki marki Kulpol, jak zużyję to co mam to z pewnością je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś wodę brzozową Isany i byłam zadowolona z efektów :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam tę wodę i pamiętam że była ok :)
OdpowiedzUsuńZamierzam stosować wodę brzozową ale innej firmy :)
OdpowiedzUsuńDrogie Panie , jeżeli rozkładacie tu kosmetyk na częsci pierwsze...duży wpływ na jakoś tego kosmetyku ma również fakt z czego uzyskiwany jest ,,sok z brzozy"
OdpowiedzUsuńJedynie wcierka firmy Kulpol jet robiona z soku pozyskiwanego z kory brzozy, a nie jak reszta ze zmielonych liści.
Pozdrawiam
Aska