Na początku roku, w moich
noworocznych postanowieniach pisałam, że w tym roku koniecznie zamierzam zacząć
farbowanie włosów henną Khadi na stałe. Miałam już okazję testować hennę Khadi
w moim ulubionym odcieniu i byłam pod takim wrażeniem, że nadal uważam, że
będzie to chyba kolor dla mnie idealny. Dlaczego więc nadal nie rozpoczęłam regularnego
koloryzowania włosów z pomocą henny? Powodów jest kilka. Przede wszystkim
obawiałam się tego, co zrobię, gdy uzyskany kolor jednak przestanie mi się
podobać (henna z czasem staje się „nie do zdarcia”). Dawno temu, kiedy jeszcze
farbowałam włosy zwykłą drogeryjną chemią, zmieniałam kolory jak rękawiczki i
szczerze powiedziawszy praktycznie nigdy nie byłam zadowolona a i sam kolor
szybko mi się nudził. Dlatego też teraz, kiedy już moje włosy mają swój
całkowicie naturalny kolor, do wszelkich pomysłów z farbowaniem włosów
podchodzę bardzo ostrożnie. Minęło już sporo czasu od hennowego eksperymentu i
myślę, że jestem pewna wybranego koloru (chyba;-)). Zakupiłam już nawet kilka
pierwszych opakowań, więc niedługo będziecie mogły się spodziewać zmiany:-) Ale
nie o tym miałam pisać…
Dziś chcę Wam opowiedzieć o
mojej krótkiej przygodzie z henną Heenara. Szczerze mówiąc nie planowałam
farbowanie włosów na kolor inny niż Khadi ciemny brąz, a już na pewno nie na
rudo – tak po prostu wyszło:-) Hennę Heenara kupiłam w sklepie internetowym z
zamiarem wykonania na jej bazie oleju z henną. Niestety w ofercie sklepu nie
było wtedy czystej henny, ale skoro Hennara to mieszanka ziół z henną na czele,
pomyślałam, że i tak się nada:-) Po otrzymaniu przesyłki czekało mnie kolejne
rozczarowanie, ponieważ jak się okazało mój
egzemplarz henny Heenara ma zupełnie inny skład niż w większości opisów w
sklepach internetowych. I tak wyszło, że w mieszance, którą miałam jest
bardzo mało henny w hennie… Nie mniej jednak, jak wiecie, olej zrobiłam
(pisałam o nim tutaj). Był fajny, ale jego kolejną porcję wolałabym
zrobić wyłącznie na bazie czystej henny. Jako, że do przygotowania oleju
zużyłam stosunkowo niewielką ilość mieszanki, a szkoda było mi jej wyrzucać,
postanowiłam ją jednak wykorzystać do koloryzacji włosów. Z założenia kolor
miał być chwilowy (henna Khadi wypłukała się w ekspresowym tempie), dlatego
stwierdziłam, że mały eksperyment przed hennowaniem Khadi nie zaszkodzi:-)
Po tym przydługim wstępie
przechodzę do meritum:-) Dwa tygodnie temu zafarbowałam włosy henną Heenara. Z założenia mieszanka powinna nadać włosom kolor
miedziany, ale jak wiadomo kolor, który uzyskamy na włosach w dużej mierze
zależy od tego, jaki jest nasz wyjściowy odcień. Z opisaniem
eksperymentu poczekałam dwa tygodnie, by móc od razu napisać Wam parę słów na
temat trwałości uzyskanego koloru. Ale po kolei:-)
O hennie Heenara
Skład: Mandoor Powder, Shikakai Powder
(Acacia Concinna), Amla (Phyllanthus Emblica Linn), Brahmi (Herpestis
Monneira), Behda (Terminalia Belerica), Chandan (Santalum Album), Harde
(Terminalia Chebula), Kapoor Kachli (Hedychium Spicatum), Maka (Eclipta Alba),
Methi (Trigonalafinum Greekum), Orange (Citrus Aurantium), Neem (Azadirachta
Indica), Aloe (Barbdos Aloe), Jaswandth (Hibiscus Rosa), Mehandi (Lawsonia Alba)
Mieszanka Heenara składa się
z różnych ziół ajurwedyjskich. Znajdziemy tu m.in. Neem, Amlę, Shikakai czy
Brahmi. Znajdziemy tu także hennę, ale
niestety na samym końcu składu. Zioła mają nie tylko działanie koloryzujące,
ale także pielęgnujące włosy i skórę
głowy. Mieszanka ma nadawać włosom kolor rudawo-miedziany.
Opakowanie mieści w sobie
100 g mieszanki, za które płacimy ok. 15 zł. Henna jest wydajna, bo nawet na
moje bardzo długie włosy wystarczyło mi niecałe 100 g. Cenowo wychodzi znacznie
korzystniej niż henna Khadi.
Przygotowanie henny
Zasadniczo w przypadku henny
Heenara, przygotowanie mieszanki koloryzującej zajmuje więcej czasu. Henna, by
mogła się odpowiednio rozwinąć potrzebuje kwaśnego środowiska. Sama mieszanka
Khadi ciemny brąz wymagała jedynie zalania ją wodą (zawierała indygo, które
kwaśnego odczynu nie lubi). Zwyczajowo do ziołowego proszku wystarczy dodać
soku z cytryny i wody. Ja cytrynę zastąpiłam octem jabłkowym, bo akurat miałam
go pod ręką. Gęstą papkę owinęłam folią i odstawiłam na 9 godzin. Potem, by
wzmocnić nieco efekt kolorystyczny dodałam jeszcze pół szklanki naparu z
hibiskusa i tak otrzymaną mieszankę nałożyłam na uprzednio oczyszczone i suche włosy
na 4 godziny. Po tym czasie hennę dokładnie wypłukałam z włosów. Ani przed ani
po farbowaniu nie nakładałam na włosy żadnej odżywki.
Przed farbowaniem koniecznie
należy włożyć rękawiczki i okryć ramiona starym ręcznikiem/koszulką. Mieszanka
bardzo barwi wszystko wokół. Szczególnie dobrze „wgryza się” w wewnętrzną część
dłoni (mojemu TŻ podczas nakładania henny pękła rękawiczka i bardzo trudno było
się potem pozbyć miedzianego koloru...)
Moje wrażenia
Suche włosy były dość trudne do rozczesania (zdecydowanie „zasługa”
mieszanki, ponieważ zwykle rozczesanie moich włosów to nie problem nawet bez
jakiejkolwiek odżywki). Po takiej dawce ziół nie zdziwiło mnie także, że włosy były bardziej suche niż zwykle, choć w moim
odczuciu nadal dramatu nie było.
Jeśli chodzi o typowo
wizualne wrażenia to przyznam, że efekt po zastosowaniu mieszanki Heenara nawet
mi się spodobał:-) Włosy były bardzo błyszczące. Z
wyjściowego jasnego/średniego brązu udało mi się uzyskać bardzo naturalnie
wyglądający rudy kolor. Odcień wyszedł zdecydowanie wielotonowy i zmieniał się
w zależności od warunków zewnętrznych. W słońcu włosy były rudawo-miedziane, w
lekkim cieniu były znacznie bardziej czerwone/kasztanowe. To
niewątpliwie jeden z plusów zastosowania henny w koloryzacji włosów – odcień nigdy
nie jest jednolity niczym hełm.
Choć kolor, który uzyskałam
na moich włosach wyszedł intensywny i moim zdaniem bardzo ładny, aparat za nic w świecie nie chciał uchwycić tego, co
widziało oko;-) Na poniższych zdjęciach (robionych na drugi dzień po
farbowaniu) prawie nie widać różnicy w stosunku do wyjściowego koloru włosów, w rzeczywistości jednak różnica była duża.
Trwałość koloru
Przyznam szczerze, że
mieszanka Heenara mnie pod tym względem zaskoczyła – czy pozytywnie, ciężko
stwierdzić. Kolor z włosów znikał stopniowo i choć
minęły już dwa tygodnie od farbowania, nadal widzę dość słaby (ale jednak)
odcień rudości na moich włosach. Normalnie byłabym zachwycona, w końcu
za pierwszym razem henna Khadi znikła całkowicie po tygodniu), ale użycie tej
mieszanki było dla mnie raczej eksperymentem i szczerze mówiąc nawet liczyłam
na to, że kolor wypłucze się z włosów równie szybko. Nie chodzi bynajmniej o
to, że kolor mi nie odpowiada – po kilku latach noszenia na włosach wyłącznie
mojego naturalnego koloru, właściwie każdy inny zrobiłby na mnie wrażenie:-) –
po prostu na swoją kolej czeka w szafce mój wymarzony kolor – ciemny brąz Khadi
i chciałbym móc go w końcu nałożyć. Na pewno poczekam jeszcze trochę, gdyż nie
chcę ryzykować, że zamiast chłodnego brązu uzyskam brąz z rudawym połyskiem…
Nie mniej jednak eksperyment
uznaję za udany i cieszę się, że go wykonałam, bo przy okazji dał mi do
myślenia w kwestii tego, co zrobić, by na dłużej utrzymać kolor uzyskany z
pomocą mieszanek ziołowych z henną. Wiem, że z czasem henna robi się coraz
trwalsza, ale ja raczej wolałabym uniknąć konieczności powtarzania farbowania
henną Khadi ciemny brąz już po kilku dniach od pierwszej próby i wolałabym, by
już za pierwszym razem kolor chwycił chociaż na dwa tygodnie.
PS. Skoro
jednak na mojej głowie zagościł kolor z gamy rudości, postanowiłam to
wykorzystać i przetestować maseczkę ożywiającą kolor od Marion w odcieniu
czerwieni. O wrażeniach napiszę za kilka dni:-)
Wyglada bardzo naturalnie;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy jeszcze nie hennowałam włosów, ale mam zamiar kupić hennę Cassię i wypróbować na swoich wlosach :)
OdpowiedzUsuńmój wyjściowy kolor jest nieco chłodniejszy od Twojego, ale po heenarze włosy wyszły mi bardzo rude, widać więc także jak bardzo różnie henny potrafią wyjść ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię czerwonych odcieni brązu na swoich włosach, ale u innych bardzo mi się podoba ! :)
OdpowiedzUsuńHa, nigdy nie farbowałam włosów :)
OdpowiedzUsuńAle ty masz długie i piękne włosy :) Ciekawe czy ja kiedyś takich doczekam ?
OdpowiedzUsuńŁojoj jakie cudne włoski masz. Ja nigdy nie farbowalam takim specyfikiem. Używam farby Joanna ale 3 miesiące już nie farbuje. Odrosty wyglądają tragicznie ale mam nadzieję, że uda mi się wytrwać :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam naturalne jasne blond włosy i marzy mi się rudy, ale tylko na kilka tygodni. Zastanawiam się, czy henna zejdzie całkiem z moich włosów, czy pozostawi jakiś odcień...
OdpowiedzUsuńJa stosowałam swego czasu olej Heenara :) A hennuję tylko Khadi ze względu na piękne Indygo :)
OdpowiedzUsuńWygląda naturalnie i ładnie błyszczą :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt włosy wyglądają na puszyste i błyszczące :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ciemny blond od Khadi, ale u mnie zniknął praktycznie już po pierwszym myciu... Jeszcze nie zdecydowałam czy będę powtarzała zabieg, bo mimo wszystko wyszły mi po kilku dniach rudawe przebłyski, które absolutnie mi się nie podobają...
OdpowiedzUsuńAle Twój kolor na zdjęciach wyszedł prześliczny :)
Pozdrawiam! :*