Odżywczą pomadkę z
peelingiem od Sylveco spotkałam w jednym ze sklepów internetowych, w którym
robiłam zakupy. Ponieważ strasznie spodobała mi się perspektywa peelingoweania
ust „prosto z pomadki”, bez wahania dorzuciłam ten kosmetyk do moich zakupów:-)
Opis
producenta: Hypoalergiczna, odżywcza pomadka,
zawierająca naturalne drobinki ścierające w postaci brązowego cukru
trzcinowego. Ten delikatny peeling delikatnie złuszcza i doskonale wygładza
usta. W składzie pomadki znajduje się bogaty w przeciwutleniacze i kwasy NNKT
olej z wiesiołka dwuletniego o właściwościach silnie regenerujących. Pozostałe
oleje, wosk pszczeli i masła roślinne pielęgnują delikatny naskórek ust,
zapobiegają ich wysychaniu i pękaniu. Aktywny składnik - betulina - działa
kojąco na wszelkie podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki.
Skład
Olej sojowy, Wosk pszczeli, Cukier trzcinowy, Lanolina, Olej z wiesiołka, Wosk carnauba, Masło kakaowe, Masło karite
(Shea), Betulina, Olejek z gorzkich migdałów.
Cóż można powiedzieć na
temat takiego składu? Cud, miód i orzeszki:-D Sylveco po raz kolejny
punktuje:-)
Opakowanie: Typowe dla produktów tego typu. Niestety plastik zatyczki lubi delikatnie pękać
(w moim egzemplarzu mam dwa małe pęknięcia, które choć widoczne to jednak nadal
pozostawiają opakowanie funkcjonalnym).
Zapach: Pomadka pachnie cukrem trzcinowym i olejkiem migdałowym (takim, który
dodaje się do ciasta).
Konsystencja: Pomadka jest dość miękka, twardnieje przy niższych
temperaturach (lubię ją czasem wrzucić na jakiś czas do lodówki, wtedy ma
bardziej zwartą strukturę i lepiej (silniej) peelinguje usta).
Wydajność: Mi wystarczyła na niecałe 2 miesiące.
Cena i dostępność: Kosztuje ok. 10 zł/4.6g Dostępna
w szczególności w sklepach z naturalnymi kosmetykami.
Moje wrażenia
Zacznijmy od tego, że
natłuszczająco – regenerująca pomadka to kosmetyk, z którym absolutnie nigdy
się nie rozstaję, zawsze mam jakąś na biurku i nawet po kilka w torebce. Wszystko
to dlatego, że mam wiecznie spękane i suche usta, do tego mam paskudny nawyk
ciągłego ich obgryzania, co właściwie tylko tworzy błędne koło. Rzadko sięgam
jednak po peelingi domowej roboty (miód + cukier), z lenistwa i zapominalstwa
po prostu. Dlatego też gotowy do użycia w każdej chwili peeling w wygodnej „pomadkowej
formie” bardzo mi przypadł do gustu:-)
Przyznam, że jestem
zachwycona tą peelingo-pomadką:-) Mogę jej używać dosłownie wszędzie, żeby ją
nałożyć nie trzeba używać palców, co jest higieniczne. Ma
dużo drobinek cukru trzcinowego, które na
ustach całkowicie się rozpuszczają, pozostawiając usta gładkie, miękkie i odżywione.
Ponadto pomadka jest całkowicie jadalna, więc nie ma się czego obawiać, jeśli
jej trochę posmakujemy:-) Dzięki niej powoli odzwyczajam się od nawyku obgryzania
suchych skórek z ust. Na moje usta stosuję ją zwykle raz dziennie (czasem
częściej), potem sięgam po zwykłą odżywcza pomadkę. Przy „normalnych” ustach
stosowanie tej pomadki raz lub dwa razy w tygodniu powinno wystarczyć. Ja z pewnością kupię ją jeszcze nie raz.
Jeśli macie problemy z
suchymi skórkami na ustach to zdecydowanie polecam Wam ją wypróbować:-)
Mam ją:) Przyznaję jest to świetny kosmetyk.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o peelingu ust, muszę sprawdzić czy mi pasuje :)
OdpowiedzUsuńWszyscy ją zachwalają :) Dziwie się czemu jeszcze nie wpadła w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńMoim ustom służy tylko masełko z Nivea, ale o tej pomadce słyszę po raz kolejny i chętnie wypróbuję jak skończy mi się moje masełko ;)
OdpowiedzUsuńMam ostatnio coraz większy problem z tymi skórkami...Chyba nadszedł czas najwyższy na jej zakup :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją nabyć :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pomadka. Nigdy takiej nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że coś takiego jest dostępne na rynku! Koniecznie muszę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTo moja ulubiona pomadka :)
OdpowiedzUsuńLubię ją, ale nie przepadam za tym jak pozostawia cukier na ustach, dlatego zawsze potrzebuję lusterka by nie zaliczyć wpadki :)
OdpowiedzUsuń