środa, 11 maja 2016

Cassia – alternatywa dla henny

Jak już wspominałam, mniej więcej od lutego nie koloryzuję już moich włosów mieszanką henny i indygo. Odnoszę wrażenie, że do mojego typu urody niespecjalnie pasuje odcień uzyskiwany za pomocą tych ziół, choć efekt pielęgnacyjny mnie zachwyca. Po wstępnym wypłukaniu henny (o moim eksperymencie pisałam tutaj), postanowiłam znów wypróbować cassię.

Cassia Obovata – często nazywana jest „neutralną henną”, jest jednak inną rośliną; posiada wszystkie wartości pielęgnacyjne henny, ale nie barwi włosów (tzn. teoretycznie, ponieważ jasnym włosom nadaje złoty/miodowy kolor).



O cassii pisałam prawie trzy lata temu (wtedy testowałam cassię khadi w puszce klik), tym razem użyłam cassii z innego źródła – zamówiłam na Polu henny. Cassia dotarła do mnie bardzo profesjonalnie zapakowana – jest pakowana próżniowo w woreczek foliowy i dodatkowo w nieprzeźroczystą folię, co gwarantuje jej świeżość.


Cassię zasadniczo przygotowywałam w podobny sposób jak wcześniej, z tym że dodałam jeszcze dwa składniki: miód i herbatkę rumiankową. Papka wyszła mi trochę zbyt rzadka - nie pomyślałam, że cassia zachowuje się jednak inaczej niż henna – nie jest tak chłonna, dlatego trzeba uważnie dozować płyn.

Sięgnęłam po cassię z zamiarem odżywienia włosów i lekkiego ich rozjaśnienia/ozłocenia, dlatego do rozcieńczenia mieszanki zamiast wody użyłam skoncentrowanej herbatki rumiankowej, a tuż przed nałożeniem maseczki na włosy dodałam także łyżkę miodu.



Maseczkę na bazie cassii trzymałam na włosach długo, bo ponad sześć godzin. Co ciekawe cassia ma tą przewagę nad henną, że nie staje się z czasem ciężka (podczas trzymania na włosach henny zwykle już po 2 godzinach bolała mnie głowa od tego ciężaru). Dodatkowo łatwiej się ją z włosów spłukuje. Problemów z rozczesaniem włosów po cassii nie miałam żadnych.

Musze przyznać, że po takim „cassiowym eksperymencie” mam ochotę na więcej:-) Moje ciemne, wcześniej koloryzowane mieszanką Khadi ciemny brąz włosy nabrały cieplejszego, złotawego odcienia i wydają się być nawet nieco jaśniejsze, co bardzo mnie cieszy. Planuję zakup większej ilości cassii (100g wystarcza tylko na jedno użycie), ale jeszcze nie wiem kiedy mi się to uda. Nie mniej jednak chciałabym zacząć regularnie „cassiować” moje włosy i jestem bardzo ciekawa efektu długotrwałego:-)


4 komentarze:

  1. Ciekawa jestem efektu na włosach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się boję farbować włosy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo, to coś dla mnie. Akurat też ostatnio pisałam u siebie, że nie jestem z tego chłodnego odcienia po hennie zasowolona. Też mi nie pasuje do typu urody ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przez długi czas też hennowałam włosy, ale musiałam zrezygnować ze względu na pracę i brak czasu na zmywanie "aromatu" z włosów ;) Poza tym byłam bardzo zadowolona, też używałam khadi, ale ciemny brąz bez żadnych dodatków.. tam jużjest indigo i amla, ale to dla koloru :) Cassi nigdy nie dodawałam, bo chyba też można. Ale sama, w połączeniu z rumiankiem faktycznie ma prawo rozjaśniać kolor, bo sam rumianek już to powoduje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.