Kiedyś
nie przykładałam wielkiej wagi do tego, jak „śpią” moje włosy. Zwykle kładłam
się spać z włosami rozpuszczonymi. Uznawałam wtedy, że włosy rozpuszczone mają
się lepiej podczas snu niż związane. Ponad to stawiałam na wygodę – gumka we
włosach po prostu mnie uwierała, co skutecznie zaburzało spokojny sen. Spałam
więc wygodnie, ale do czasu. Im włosy stawały się dłuższe, tym było gorzej.
Nie
raz zdarzyło mi się przycisnąć włosy plecami, a gdy przewracałam się na drugi
bok, pojawiał się ból. W efekcie nie mogłam się wyspać, a dodatkowo musiałam
się borykać z problemem suchych
i rozdwajających się końcówek. Postanowiłam coś
z tym zrobić i wtedy odkryłam
fryzurę idealną do spania: luźny koczek na czubku głowy;-)
fryzurę idealną do spania: luźny koczek na czubku głowy;-)
Najpierw
rozczesuję włosy pochylając głowę i zbieram je na samym czubku, potem skręcam
w ślimak/koczek. Na koniec owijam go szeroką gumką do włosów (czasem nawet dwiema). Całość wygląda podobnie, jak na zdjęciu Ashley Green (powyżej), tylko ona po prostu wygląda w tej fryzurze lepiej ode mnie:-)
w ślimak/koczek. Na koniec owijam go szeroką gumką do włosów (czasem nawet dwiema). Całość wygląda podobnie, jak na zdjęciu Ashley Green (powyżej), tylko ona po prostu wygląda w tej fryzurze lepiej ode mnie:-)
W
takim „upięciu” kładę się spać – włosy się nie niszczą, nic mnie nie uwiera i
mogę spać spokojnie;-)
Co
ciekawe nawet moje z natury proste włosy, dzięki
takiemu zabiegowi rano potrafią się ciekawie pofalować i zyskać nieco na
objętości, co widać na zdjęciu poniżej:
Osobiście
dostrzegam same plusy takiego upięcia i chyba już zawsze będę tak związywać
włosy
na noc. Tym z Was, które jeszcze go nie znają, szczerze polecam wypróbować:-)
na noc. Tym z Was, które jeszcze go nie znają, szczerze polecam wypróbować:-)
Na
koniec jeszcze wspomnę, że oprócz samego wiązania włosów na noc, ważna jest
także pościel,
w której śpimy. Włosom przede wszystkim szkodzi tarcie, dlatego najlepiej zadbać, by pościel była śliska – jedwabna czy satynowa lub chociaż satynowo-bawełniana. Skutecznie zmniejszy to tarcie,
a więc włosy nie będą się niszczyć, a i jakość snu będzie lepsza:-)
w której śpimy. Włosom przede wszystkim szkodzi tarcie, dlatego najlepiej zadbać, by pościel była śliska – jedwabna czy satynowa lub chociaż satynowo-bawełniana. Skutecznie zmniejszy to tarcie,
a więc włosy nie będą się niszczyć, a i jakość snu będzie lepsza:-)
Ja mam włosy średniej długości, wycieniowane, więc niestety zostaje mi wersja spania bez niczego.
OdpowiedzUsuńJak miałam długie to też robiłam takiego koczka na czubku głowy. Wygodnie :)
dobry sposób, musze wypróbować :)
OdpowiedzUsuńps.masz sliczne włosy..zazdroszcze
nie widze pola do obserwowania...a chetnie poobserwuje twoj ciekawy blog
UsuńDziękuję:-) Właśnie dodałam pole obserwatorów, także już można dołączyć:-)
UsuńTo upięcie w ogóle mnie nie ratuje, ponieważ mam bardzo wrażliwą skórę głowy i jak mam związane (nawet lekko) zawsze mnie gdzieś ciągnie... Jednak jeżeli chodzi o pościel to nie miałam pojęcia, że ona ma znaczenie i w najbliższym czasie na pewno zaopatrzę się przynajmniej w jedną taką :)
OdpowiedzUsuńNie mogę spać w satynowej pościeli, gdyż jestem wtedy ugotowana ;)) Zazdroszczę, że umiesz spać w upiętych włosach :)
OdpowiedzUsuń